[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obserwował mnie z uwagą.Na ułamek sekundy nasze oczy spotkały się, wtedy on cofnął się w mroczny korytarz i zniknął.Ciarki przeszły mi po plecach.Było w nim coś groźnego, niebezpiecznego.Nie mogłem teraz dać po sobie poznać, że go zauważyłem.- Chińczycy mówią to, co wyobrażają sobie, że chcesz, by mówili - stwierdził Enright.Byłem świadom, że patrzy na mnie z przejęciem.- Chinki są największymi kłamczuchami na świecie.- Naprawdę? - ponownie spojrzałem w lustro, później z ledwością przeniosłem spojrzenie na Enrighta.- Cóż.- Chodźmy na taras.- rzekła Stella.- Napijesz się brandy? Odparłem, że nie, po czym wyszliśmy z salonu.Księżyc odbijał się w morzu.- Muszę zadzwonić - powiedział Enright.- Jeśli pozwolisz.Później moglibyśmy wybrać się łodzią na przejażdżkę.Odpowiada ci to?Spojrzałem na Stellę.- Jeśli tobie to odpowiada, mnie tym bardziej.- Och, czemu nie - odparła zrezygnowanym głosem.- Harry nie potrafi myśleć o niczym innym, jak tylko o swojej ukochanej łodzi.Kiedy Enright wyszedł, wsunęła rękę pod moje ramię i podprowadziła do balustrady.Staliśmy tak, patrząc na morze.- W pewnym sensie ta Chinka jest szczęśliwa - powiedziała Stella, a ja wyczułem smutek w jej głosie.- Przypuszczam, że ojciec Hermana będzie ją utrzymywał.Słyszałam, że jest niesamowicie bogaty.- Ale straciła męża - odparłem, ciągle nie będąc przekonanym, czy powinienem jej powiedzieć o śmierci Jo-An.Wykonała gest zniecierpliwienia.- Dobrze się stało.Teraz jest wolna, ma pieniądze i mieszka w Ameryce - ciężko westchnęła.- Chciałabym wrócić do Nowego Jorku.- Pochodzisz stamtąd?- Hm.Nie byłam tam już ponad rok.Stęskniłam się.- Nie możesz pojechać? Musisz tu siedzieć?Zaczęła mówić, ale przerwała.Po dłuższej chwili odezwała się:- Oczywiście, że nie muszę, ale z bratem robiliśmy wspólnie różne rzeczy i to przez dłuższy czas, i przyzwyczailiśmy się.Wskazała wzniesienie przed nami.- Czyż nie wygląda prześlicznie w świetle księżyca?Zauważyłem, że celowo zmienia temat i zastanawiałem się, z jakiego powodu.Staliśmy ciągle, podziwiając widok, gdy pojawił się Enright.- Chodźmy.Miałbyś ochotę zobaczyć Aberdeen? To tutejsza wioska rybacka.Naprawdę warto.- Pewnie - rzekłem.Zeszliśmy schodami do łodzi.Stella i ja pospiesznie usadowiliśmy się za Enrightem, a on sam stanął przy sterze.Z rykiem wyprowadził motorówkę w morze.Silnik tak hałasował, że nie było szans na rozmowę.Stella siedziała z dala ode mnie, wpatrując się w księżycową noc.Jej twarz wyrażała przygnębienie.Wyglądała, jakby koncentrowała się na czymś, co ją martwiło.Mój mózg także pracował, analizując strzępy informacji, które zebrałem.Ciągle nie mogłem uwierzyć, że Leila mnie okłamała.Może jednak Enrightowie byli źle poinformowani, a może podobnie jak recepcjonista w „Celestial Empire” mówili nieprawdę? Tylko po co?Wioska Aberdeen była jednym z najfantastyczniejszych zakątków, jakie zdarzyło mi się widzieć.Port zapchany był dżonkami i roił się od Chińczyków z ich krewnymi i dziećmi.Ponieważ nie dało się przedrzeć na przystań, Enright rzucił kotwicę i do pomostu dotarliśmy sampanem, który prowadziła trzynastoletnia dziewczynka.Spędziliśmy godzinę wałęsając się po maleńkiej wiosce, potem Stella stwierdziła, że jest zmęczona, więc postanowiliśmy wrócić do naszej motorówki.Gdy wsiedliśmy ponownie do sampana, Stella zapytała:- Byłeś już na wyspach?- Nie, jeszcze nie.- Powinieneś je zobaczyć.Możesz popłynąć promem.Gdybyś jutro nie miał nic lepszego do roboty, moglibyśmy razem pojechać do Silver Mine Bay.Zamierzam się tam wybrać.Mam kogoś odwiedzić.W tym czasie ty mógłbyś rozejrzeć się po okolicy, a jest wiele do obejrzenia.Wrócilibyśmy razem.- Odpowiada mi to.- odparłem.- Moja siostra ma wyjątkowo dobre serce - wtrącił Enright.- Gdy tu przyjechaliśmy, mieliśmy służącą.Była bardzo stara i musieliśmy ją odprawić.Ta kobieta mieszka w Silver Mine Bay.Stella jeździ do niej od czasu do czasu i zawozi jakieś rzeczy.Zapalił silnik i musieliśmy przerwać rozmowę.Po około dwudziestu minutach dotarliśmy do granic posiadłości.Kiedy Stella wyszła z motorówki, Enright zaproponował, że odwiezie mnie pod hotel.- Dobranoc - powiedziała Stella, zatrzymując się u wejścia na schody i uśmiechając do mnie.- Prom odpływa o drugiej.Będę cię wypatrywać na molo.Podziękowałem jej za cudowny wieczór.Kiwnęła lekko ręką, a kiedy zaczęła się wspinać po schodach, Enright otworzył przepustnicę i z hukiem odpłynęliśmy w kierunku hotelu.- - Kiedy zamierzasz wyjechać? - zapytał, gdy wysiadałem z motorówki.- Mniej więcej za tydzień.Nie wiem dokładnie.- Cóż, musisz jeszcze wpaść do nas.Miło było cię poznać.Podaliśmy sobie ręce, potem wyprowadził łódź w morze.Szedłem powoli plażą w kierunku hotelu, nie mogąc uwolnić się od myśli o przykucniętej postaci Chińczyka, którą zauważyłem w lustrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •