[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sary tutaj nie by³o.Spostrze¿enie tego zajê³o mu dobr¹ chwilê, poniewa¿ zwyj¹tkiem paru grupek skupionych dooko³a stolików, wszystkimi samotnymiklientami okaza³y siê wy³¹cznie kobiety.M³ode kobiety.A w dodatku wiêkszoœæ znich spogl¹da³a w jego kierunku.Szybko opuœci³ wzrok i zaj¹³ miejsce przystoliku usytuowanym w koñcu sali.Poœrodku stolika zamontowany by³ automatycznydozownik, który dzia³a³ z ró¿nym powodzeniem.Za naciœniêciem odpowiedniegokurka przy dyszy cukru wysypa³o siê zaledwie parê okruchów, zaœ musztardawystrzeli³a entuzjastycznie daleko poza podstawion¹ zapiekankê.Zreszt¹ i taknie mia³ zamiaru tego jeœæ.Poci¹gn¹³ ³yk herbaty i ponownie rozejrza³ siêdooko³a.Sara wchodzi³a w³aœnie przez drzwi.Pocz¹tkowo nawet jej nie pozna³ - twarz dziewczyny pokrywa³ jaskrawy makija¿ imia³a na sobie jakieœ nieprawdopodobne odzienie.By³a to bia³a imitacja futra,napuszona i stercz¹ca k³akami we wszystkich kierunkach.Nie chcia³ przygl¹daæsiê jej zbyt natarczywie, skoncentrowa³ wiêc uwagê na talerzyku i automatycznymruchem odgryz³ kês zapiekanki, czego prawie natychmiast po¿a³owa³.Szybkosp³uka³ nieprzyjemny smak potê¿nym ³ykiem herbaty.- Czy mog³abym siê przysi¹œæ?Sta³a naprzeciwko niego, trzymaj¹c w obu d³oniach tacê.Nie po³o¿y³a jej jednakna stoliku.Jan skin¹³ krótko g³ow¹, nie bardzo wiedz¹c, co powiedzieæ w takdziwacznych okolicznoœciach.Dziewczyna przyjê³a jego skinienie jako akceptacjêi postawi³a tacê z fili¿ank¹ kawy na blacie sto³u, a potem usiad³a.Jej twarz,z grubo umalowanymi wargami i obwiedzionymi zielonym tuszem oczyma przypomina³apozbawion¹ wyrazu maskê.Podnios³a fili¿ankê do ust, odstawi³a i rozchyli³a lekko futerko.Pod spodem nie mia³a ¿adnej bielizny.Zanim ponownie zgarnê³a po³y futerka, Janprzez króciutk¹ chwilê spogl¹da³ na jej pe³ne, sprê¿yste piersi.- Dobra pora na odrobinê zabawy, prawda, wasza dostojnoœæ?A wiêc to po to siedzia³y tu te wszystkie m³ode dziewczyny.Jan s³ysza³ ju¿ otakich miejscach, jego szkolni koledzy czêsto je odwiedzali.Lecz on znalaz³siê tutaj po raz pierwszy i nie bardzo wiedzia³, co powiedzieæ.- Spodoba siê to panu - nalega³a.- I w dodatku niedrogo.- Tak, to chyba niez³y pomys³ - wykrztusi³ w koñcu.Wspomnienie m³odej,zdeterminowanej kobiety z okrêtu podwodnego w tak niezwyk³ym miejscu sprawi³o,¿e nieomal parskn¹³ œmiechem.Opanowa³ siê jednak, przybieraj¹c obojêtny wyraztwarzy.Zastosowany przez dziewczynê fortel by³ dobry i ca³a ta sytuacja nieby³a wcale zabawna.Sara nie odzywa³a siê ju¿ ani s³owem - najwidoczniejrozmowa nie by³a w takich miejscach us³ug¹ oferowan¹ zbyt czêsto.Gdy zabra³aswoj¹ tacê ³ wsta³a, Jan podniós³ siê tak¿e.Umieszczona nad stolikiem lampka natychmiast zaczê³a pulsowaæ, a brzêczykrozdŸwiêcza³ siê alarmuj¹co.Twarze siedz¹cych najbli¿ej ludzi odwróci³y siê wich kierunku.- Zabierz, tacê - poleci³a ostrym szeptem Sara.Jan zastosowa³ siê do polecenia i sygna³ alarmowy wy³¹czy³ siê.Powiniendomyœliæ siê, ¿e nikt nie bêdzie po nim sprz¹ta³ w zautomatyzowanej w pe³nirestauracji.Za jej przyk³adem wsun¹³ tacê w szczelinê przy drzwiach i wyszed³za ni¹ w mrok nocy.- To niedaleko, wasza dostojnoœæ - powiedzia³a Sara id¹c szybkim krokiem wzd³u¿ciemnej ulicy.Jan zmuszony by³ przyspieszyæ, by dotrzymaæ jej tempa.Przezca³¹ drogê a¿ do brudnego, obdrapanego budynku, po³o¿onego niedaleko Tamizy,dziewczyna nie wypowiedzia³a ani s³owa.W koñcu otworzy³a drzwi, gestemzaprosi³a go do œrodka i zaprowadzi³a do swego pokoju.Gdy zapali³a œwiat³o,po³o¿y³a palec na wargach nakazuj¹c mu, by by³ cicho.RozluŸni³a siê dopiero pozamkniêciu drzwi i uwa¿nym obejrzeniu wszystkich okien.- Mi³o mi ciê widzieæ ponownie, Janie Kulozik - powiedzia³a z ciep³ymuœmiechem.- Mnie tak¿e, Saro.Jednak nasze drugie spotkanie ró¿ni siê trochê odpierwszego.- Rzeczywiœcie, wydaje siê, ¿e zawsze spotykamy siê w doœæ osobliwychokolicznoœciach - lecz ¿yjemy w osobliwych czasach, Janie.Przepraszam ciê nachwile.Muszê siê pozbyæ tego niewygodnego przebrania.Jest to jednak jedynybezpieczny sposób, w jaki dziewczyna z moj¹ prezencj¹ mo¿e zbli¿yæ siê domê¿czyzny z twojej klasy.Policja na szczêœcie przymyka na to oko.Lecz dlakobiety jest to po prostu wstrêtne, absolutnie upokarzaj¹ce.W chwilê póŸniej zjawi³a siê ubrana w ciep³y szlafroczek.- Mo¿e chcia³byœ wypiæ fili¿ankê prawdziwej herbaty? Jest o niebo lepsza, ni¿te pomyje, którymi uraczono nas podczas naszej randki.- Wola³bym coœ mocniejszego, je¿eli masz.- Mam trochê w³oskiej brandy.S³odka, ale zawiera alkohol.- A wiêc poproszê.Nala³a obojgu i usiad³a obok niego na kanapie.- To nie by³ przypadek, ¿e spotka³em ciê na tym przyjêciu w ambasadzie, prawda?- Oczywiœcie, ¿e nie.Nasze spotkanie zosta³o starannie zaplanowane.Poch³onê³oto wiele czasu i œrodków.-Ale ty nie jesteœ przecie¿ W³oszk¹, prawda?- Nie, nie jestem.Ale czêsto pos³ugujemy siê W³ochami, je¿eli zachodzi takakoniecznoœæ.Ich urzêdnicy ni¿szego szczebla s¹ bardzo ma³o efektywni i podatnina ³apówki.S¹ naszym najlepszym kana³em poza granicami waszego kraju.- Dlaczego narazi³aœ siê na takie ryzyko, próbuj¹c siê ze mn¹ skontaktowaæ?- Poniewa¿ wiele myœla³eœ nad tym wszystkim, czego dowiedzia³eœ siê napok³adzie naszego okrêtu.A tak¿e dzia³a³eœ.I niemal wpakowa³eœ siê przy tym wpowa¿ne tarapaty.- Tarapaty? Co masz na myœli?- Ten komputer w twoim laboratorium.Schwytali nieprawid³owego cz³owieka,nieprawda? To przecie¿ ty w³ama³eœ siê do pamiêci z programami zastrze¿onymi.- Sk¹d o tym w³aœciwie wiecie - w g³osie Jana brzmia³o wyraŸne zaskoczenie.-Obserwujecie mnie?- Przez ca³y czas.A nie jest to ³atwe.Du¿o wysi³ku kosztowa³o nas upewnieniesiê, ¿e to ty by³eœ w to wszystko zamieszany.Dlatego w³aœnie zdecydowano, abymnawi¹za³a z tob¹ kontakt.Zanim nie zrobisz czegoœ, czego móg³byœ potem¿a³owaæ.- Pochlebia mi wasze zainteresowanie moj¹ skromn¹ osob¹.W dodatku tak dalekood Izraela.Sara przysunê³a siê bli¿ej i ujê³a jego rêkê w obie d³onie.- Rozumiem dlaczego jesteœ z³y - i nawet nie mogê ciê o to winiæ.Ta ca³asytuacja powsta³a na skutek zupe³nego przypadku - ale ty by³eœ t¹ osob¹, któraten przypadek zainicjowa³a.Puœci³a jego rêkê i odsunê³a siê, popijaj¹c wolno swojego drinka.Jan zezdziwieniem spostrzeg³, ¿e ten krótki, ciep³y dotyk jej d³oni uspokoi³ go.- Gdy dostrzegliœmy was wtedy w wodzie, w mesie wybuch³a gwa³towna debata, co zwami zrobiæ.Gdy oryginalny plan zawiód³, postanowiliœmy pójœæ z tob¹ nakompromis.Podaliœmy ci takie informacje, ¿e gdybyœ wyjawi³ któr¹kolwiek znich, znalaz³byœ siê w takim samym niebezpieczeñstwie, jak my.- A wiêc to nie przypadkowo rozmawia³aœ ze mn¹ w taki w³aœnie sposób?- Nie.Przepraszam, i¿ myœla³eœ, ¿e ciê oszukujemy, ale by³a to gra o naszew³asne przetrwanie.Jestem oficerem Si³ Bezpieczeñstwa, a wiêc musia³am tozrobiæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]