[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.„Bêdzie tu pewnie le¿a³a do koñca œwiata - pomyœla³.- Nie wiem, po co tozrobi³em.Tamci, nawet je¿eli ocaleli, poszli bez w¹tpienia za Frodem”.Bicz smagn¹³ go po ³ydkach, owin¹³ siê wokó³ kostek.Pippin zdusi³ krzyk wgardle.- Doœæ! - wrzasn¹³ nadbiegaj¹c Ugluk.- Ten ³ajdak bêdzie jeszcze potrzebowa³nóg do dalszego marszu.Zmusiæ ich obu do biegu.Bata u¿ywajcie tylko dopoganiania.Ale nie myœl, ¿e siê na tym skoñczy - warkn¹³ zwracaj¹c siê doPippina.- Nie zapomnê ci tej sztuki.Kara odwlecze siê, ale nie uciecze.Ateraz, w drogê!Ani Pippin, ani Merry nie zapamiêtali wiele z póŸniejszego etapu marszu.Straszne sny i równie straszne przebudzenia spl¹ta³y siê jakby w d³ugim czarnymtunelu udrêki, a iskierka nadziei zosta³a daleko w tyle i b³yszcza³a corazniklej.Biegli, biegli wci¹¿, usi³uj¹c dotrzymaæ kroku orkom, smagani co chwilanahajkami, których oprawcy u¿ywali z okrutn¹ zrêcznoœci¹.Jeœli któryœ jeniecustawa³ lub potyka³ siê w biegu, kilku orków chwyta³o go za ramiona i wlok³oprzez czas jakiœ przemoc¹.Dobroczynne ciep³o orkowego trunku wyparowa³o wkrótce.Pippin dygota³ z zimnai s³ab³.W pewnej chwili run¹³ nagle twarz¹ w trawê.Twarde ³apy wpi³y siêostrymi pazurami w jego cia³o i dŸwignê³y go z ziemi.Znów któryœ ork taszczy³go niby tobó³ na plecach i znów hobbita ogarnê³y ciemnoœci, nie wiedzia³jednak, czy to nowa noc zapada nad œwiatem, czy te¿ on oœlep³ z wyczerpania.Jak przez mg³ê s³ysza³ wko³o g³osy b³agalne i jêkliwe.Zrozumia³, ¿e wieluspoœród orków domaga siê chwili odpoczynku.Ugluk krzycza³.Pippina rzucono naziemiê; le¿a³ tak, jak pad³, i natychmiast usn¹³ kamiennym snem.Na krótkotylko uciek³ od cierpieñ, bezlitosne ³apy znów porwa³y go w ¿elazne kleszcze.D³ugo tak znosi³ w odrêtwieniu wstrz¹sy i szturchañce, a¿ stopniowo ciemnoœcizrzed³y, a Pippin ockn¹³ siê i otworzy³ oczy: by³ ranek.Us³ysza³ wykrzykiwanewzd³u¿ kolumny pochodu rozkazy i znów pad³, zrzucony z grzbietu orka naziemiê.Le¿a³ d³ug¹ chwilê, walcz¹c z rozpacz¹.W g³owie mu siê krêci³o, lecz pogor¹cu rozlanym po ciele pozna³, ¿e napojono go po raz drugi pal¹cym trunkiem.Któryœ z orków schyli³ siê nad nim i cisn¹³ mu kawa³ek chleba i surowegosuszonego miêsa.Hobbit zjad³ ³apczywie stêch³y szary chleb, lecz miêsa nietkn¹³.By³ g³odny, lecz nie tak wyg³odzony, by wzi¹æ do ust ten och³ap z rêkiorka; ze zgroz¹ odtr¹ci³ narzucaj¹ce siê pytanie, z jakiego stworzenia mog³opochodziæ miêso.Usiad³ i rozejrza³ siê wko³o.Merry le¿a³ niedaleko od niego.Znajdowali siêna brzegu w¹skiej, rw¹cej rzeki.Przed nimi majaczy³y góry, strzelisty szczytju¿ z³owi³ pierwsze promienie s³oñca.Na pobliskich stokach czernia³ las.W obozowisku wrza³o od krzyków i sporów.Zdawa³o siê, ¿e lada chwila wybuchnieznów dzika k³Ã³tnia miêdzy plemieniem z pó³nocy a Isengardczykami.jedniwskazywali na po³udnie, sk¹d przyszli, inni na wschód.- Dobrze wiêc - rzek³ Ugluk.- Zostawcie ich mnie! Zabijaæ nie wolno, to wamju¿ mówi³em.Lecz jeœli chcecie porzuciæ zdobycz, po któr¹ szliœmy taki szmatdrogi, zróbcie to.Ja siê nimi zajmê.Bojowy szczep Uruk-hai jak zawsze weŸmiena siebie ca³¹ robotê.Skoro boicie siê Bia³oskórych, umykajcie! Umykajcie! Tamjest las.W nim wasza nadzieja.Dalej¿e, w nogi! A pospieszcie siê, zanim znówkilka ³bów zetnê, ¿eby resztê rozumu nauczyæ.Przez chwilê trwa³ zgie³k przekleñstw i szamotanina, potem wiêkszoœæ orków zpó³nocy - setka czy mo¿e wiêcej - wyrwa³a siê z t³umu i puœci³a przed siebie,pêdz¹c bez³adnie brzegiem rzeki ku górom.Hobbici znaleŸli siê wœródIsengardczyków.By³o ich co najmniej osiem dziesi¹tków, a wszyscy posêpni ismagli, groŸni, kosoocy, uzbrojeni w ogromne ³uki i krótkie miecze o szerokichklingach.Garstka najroœlejszych i najodwa¿niejszych orków z pó³nocnego szczepuzosta³a przy Ugluku.- Teraz rozprawimy siê z Grisznakiem - rzek³ Ugluk.Ale nawet wœród jegowspó³plemieñców ten i ów spogl¹da³ z niepokojem w stronê po³udnia.- Wiem - mrukn¹³ Ugluk.- Przeklêci koniarze zwêszyli nas.To twoja wina,Snagu.Powinienem uszy obci¹æ i tobie, i twoim zwiadowcom.Ale my jesteœmybojowi Uruk-hai.Bêdziemy wkrótce ucztowaæ i zakosztujemy koñskiego miêsa, amo¿e innego, lepszego jeszcze.W tym w³aœnie momencie Pippin zrozumia³, co sobie orkowie pokazywali nawschodzie.Stamt¹d bowiem dolecia³y ochryp³e okrzyki i pojawi³ siê Grisznak zkilkudziesiêciu orkami swojego szczepu, krzywonogimi poczwarami o d³ugich,niemal do ziemi ramionach.Na tarczach mieli wymalowane czerwone oko.Uglukwysun¹³ siê na ich spotkanie.- A wiêc wracacie? - rzek³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]