[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przede wszystkim bowiem stanowisko Friedy i ten blask, który Fried¹potrafi³a mu nadaæ, oœlepi³y K.na krótki czas.I Pepi tylko o tym marzy³a, ¿eK., kiedy ona ju¿ obejmie to stanowisko, przyjdzie do niej b³agaj¹c, do niejzaœ bêdzie nale¿a³ wybór: wys³uchaæ K.i straciæ posadê, albo odmówiæ mu izaawansowaæ wy¿ej.Przy tym u³o¿y³a sobie, ¿e zrezygnuje ze wszystkiego i zni¿ysiê do K., by nauczyæ go prawdziwej mi³oœci, której on przy Friedzie nigdy niezazna i która jest niezale¿na od stanowisk najbardziej zaszczytnych na œwiecie.Ale potem sta³o siê inaczej.I czyja¿ to wina? przede wszystkim wina K., anastêpnie, oczywiœcie, przewrotnoœci Friedy.Ale przede wszystkim K.Gdy¿ czegoon w³aœciwie chce, có¿ to za dziwny cz³owiek.Do czego d¹¿y, có¿ to za wa¿nerzeczy, które go tak absorbuj¹ i ka¿¹ mu zapominaæ o tym, co najbli¿sze,najlepsze, najpiêkniejsze? Pepi sta³a siê ofiar¹ i wszystko jest takie g³upie,wszystko stracone.Jeœliby ktoœ czu³ siê na si³ach ca³¹ tê gospodê dlaoficjalistów podpaliæ, tak by zgorza³a ca³kowicie, jak papier w piecu, by œladpo niej nie zosta³, ten zosta³by dziœ wybrañcem Pepi.No i Pepi przysz³a do szynkwasu cztery dni temu na krótko przed obiadem.Pracatu nielekka, niemal ponad si³y ludzkie, ale to co mo¿na osi¹gn¹æ, równie¿ jestnie do pogardzenia.Pepi i dawniej nie ¿y³a z dnia na dzieñ i chocia¿ nigdy wnajœmielszych nawet marzeniach nie pretendowa³a do takiego stanowiska,poczyni³a jednak sporo obserwacji.Orientowa³a siê, na czym to stanowiskopolega, tak ¿e nie mo¿na powiedzieæ, by objê³a posadê bez przygotowania.Zreszt¹ bez przygotowania nie mo¿na siê wcale jej podj¹æ, gdy¿ utraci³oby siêj¹ w ci¹gu pierwszych paru godzin.Zw³aszcza jeœliby chcia³o siê tu zachowywaæw sposób w³aœciwy pokojówce!Jako pokojówka cz³owiek po pewnym czasie czuje siê zagubiony i zapomniany.Jestto praca jak w kopalni.Przynajmniej w korytarzu sekretarzy tak jest; ca³ymidniami widzi siê tam tylko dziennych interesantów, którzy snuj¹ siê tam i zpowrotem, nie wa¿¹c siê nawet podnieœæ oczu.Nie widzi siê nikogo poza dwiema,trzema innymi pokojówkami, które s¹ podobnie zgorzknia³e.Rano nie wolno wogóle wyjœæ z pokoju, gdy¿ sekretarze chc¹ byæ sami wœród swoich.Jedzenieprzynosz¹ im parobcy z kuchni; pokojówki zazwyczaj nie maj¹ z tym nicwspólnego.Równie¿ w czasie spo¿ywania posi³ków nie wolno siê pokazywaæ wkorytarzu.Jedynie gdy panowie urzêdnicy pracuj¹, wolno pokojówkom sprz¹taæ,ale naturalnie nie w zajêtych, lecz tylko w pustych pokojach i sprz¹tanie musisiê odbywaæ w zupe³nej ciszy, by nie przeszkadzaæ panom w ich pracy.Ale czy¿mo¿liwe jest cicho sprz¹taæ, kiedy panowie zajmuj¹ pokoje po kilka dni, a pozatym i parobcy, ta brudna ha³astra, tam siê krz¹taj¹, tak ¿e taki pokój, kiedynareszcie pokojówka ma do niego wolny dostêp, znajduje siê w takim stanie, ¿enawet potop by go nie wymy³ do czysta.Rzeczywiœcie, s¹ to dostojni panowie,ale trzeba z trudem przezwyciê¿yæ obrzydzenie, by móc po nich sprz¹taæ.Pokojówki nie maj¹ zreszt¹ nawa³u pracy, ale ta, jak¹ maj¹, jest uci¹¿liwa.Inigdy nie us³yszy siê dobrego s³owa, zawsze tylko zarzuty, zw³aszcza ten jestnajprzykrzejszy i najczêstszy, ¿e przy sprz¹taniu zginê³y jakieœ akta.Wrzeczywistoœci nic nie ginie, ka¿dy najmniejszy papierek oddaje siê zarz¹dcygospody, a jednak akta gin¹, choæ wcale nie z winy dziewcz¹t.Potem przybywaj¹komisje i dziewczêta musz¹ opuszczaæ swoje pokoje, zaœ komisje szperaj¹ w ich³Ã³¿kach.Dziewczêta nie maj¹ wielkiego maj¹tku, trochê osobistych rzeczyprzechowuj¹ w koszykach, ale komisje mimo to przeszukuj¹ pokój godzinami.Oczywiœcie nic nie znajduj¹, gdy¿ sk¹d akta mia³yby siê tam dostaæ? Có¿pokojówkom po aktach? W rezultacie otrzymuje siê znowu za poœrednictwemzarz¹dcy gospody jedynie wymyœlania i groŸby ze strony zawiedzionej w swychoczekiwaniach komisji.I nigdy siê nie ma spokoju, ani we dnie, ani w nocy,harmider do pó³nocy od wczesnego rana.Gdyby przynajmniej nie trzeba by³o tammieszkaæ, ale jest to przymusowe, gdy¿ w godzinach pozas³u¿bowych pokojówkiwinny w miarê zamówieñ przynosiæ ró¿ne drobiazgi z kuchni, zw³aszcza noc¹.Razpo raz rozlega siê nag³e uderzenie w drzwi izby pokojówek, potem dyktowanejest zamówienie, trzeba zbiegaæ na dó³ do kuchni, wytrz¹saæ sen z zaspanychkuchcików i stawiaæ tacê z zamówionym jedzeniem przed drzwiami izby pokojówek,sk¹d parobcy j¹ zabieraj¹.Jak¿e¿ to wszystko jest smutne.Ale to jeszcze nienajgorsze.Najgorzej jest wtedy, kiedy nie ma ¿adnych zamówieñ, a g³êbok¹ noc¹,gdy wszystko ju¿ powinno spaæ i wiêkszoœæ goœci pogr¹¿ona jest rzeczywiœcie weœnie, coœ zaczyna wa³êsaæ siê pod drzwiami izby pokojówek.Wtedy dziewczêtawychodz¹ ze swych ³Ã³¿ek, które umieszczone s¹ jedne nad drugimi, gdy¿ wszêdziejest za ma³o miejsca, i ca³a izba dziewcz¹t jest w³aœciwie jedn¹ wielk¹ szaf¹ ztrzema pó³kami.Dziewczêta pods³uchuj¹ pod drzwiami, klêkaj¹ i tul¹ siê dosiebie w strachu.I ci¹gle s³yszy siê to coœ, co skrada siê pod drzwiami.Wszystkie by³yby ju¿ szczêœliwe, gdyby to nareszcie ju¿ wesz³o, ale nic siê niedzieje i nikt nie wchodzi do pokoju.Przy tym trzeba powiedzieæ, ¿e nie zagra¿atu ¿adne bezpoœrednie niebezpieczeñstwo.Mo¿e to tylko ktoœ, kto przechadza siêpod ich drzwiami, namyœlaj¹c siê, czy zrobiæ jakieœ zamówienie, i w koñcu na tosiê nie decyduje.Mo¿e to tylko to, a mo¿e zupe³nie coœ innego.W³aœciwie niezna siê tych panów wcale, prawie siê ich nie widzia³o.W ka¿dym raziedziewczêta w swoim pokoju umieraj¹ ze strachu i kiedy wreszcie za drzwiami siêuciszy, opieraj¹ siê o œcianê i nie maj¹ dosyæ si³y, by wróciæ do swych ³Ã³¿ek.Takie ¿ycie czeka znów Pepi; ju¿ dziœ wieczór ma ona zaj¹æ swe miejsce w izbiepokojówek.I dlaczego? Z winy K.i Friedy.Znowu musi wróciæ do tego ¿ycia, zktórego ledwo umknê³a, z którego, wprawdzie z pomoc¹ K., ale równie¿ i znajwiêkszym w³asnym wysi³kiem umknê³a.Gdy¿ w tamtej s³u¿bie dziewczêta siêzaniedbuj¹, nawet najbardziej staranne.Bo i dla kogo mia³yby siê stroiæ? Niktich nie widzi, najwy¿ej personel kuchenny.Której to wystarczy, niech siêstroi.Poza tym musz¹ ci¹gle przebywaæ w swojej izdebce lub w pokojach panówurzêdników, do których wejœæ czysto ubran¹ by³oby lekkomyœlnoœci¹ imarnotrawstwem.Ci¹gle te¿ przebywaj¹ w sztucznym oœwietleniu i dusznympowietrzu - wci¹¿ siê tam pali w piecu - i w³aœciwie s¹ stale przemêczone.Jedyne wolne popo³udnia spêdza siê najchêtniej zaszywszy siê w jakiœ zakamarekw kuchni i œpi spokojnie i beztrosko.Po có¿ siê wiêc stroiæ? W³aœciwie prawiesiê nie ubieramy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]