Krew faraonów Dutka Wojciech

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz pozwól, �e jeszczepoczekamy.Im d�u�ej b�dziemy czekali, tym lepiej dla nas.Musimy u�pi� czujno�� Kasytów.Jeste� pewny, �e nikt ci� nie�ledzi�?Za kogo mnie uwa�acie? Zapewniam Was, �e przyby�emdo Babilonu niezauwa�ony.180Wiemy, �e potrafisz by� ostro�ny, ale wiemy te�, jakroz�arzonymi obc�gami wyrywa si� uszy i palce u nóg i wtedymówi si� wszystko � rzek� drugi m�czyzna, stoj�cy za ap-tekarzem.I mówisz to ty, Ardaszirze, chocia� nie jeste� Babilo�-czykiem?Daj spokój, Iszmedaganie, nie ma znaczenia, jak� si�mia�o matk�.��czy nas jeden cel � przerwa� mu Enaburiasz.Sargon Wielki te� nie by� Sumerem � dorzuci� Ardaszir.Ale ty jeste� obcy.Sko�czcie z tymi docinkami! Porozmawiajmy powa�-nie � zniecierpliwi� si� aptekarz.Dobra my�l.Ja armi� mam w pogotowiu � oznajmi�Iszmedagan.Rozmawia�e� z Mitanni?Pracuj� nad tym.Wiesz, jacy oni s� nieufni � odpowie-dzia� rz�dca Mari.� A kredyt?Ardaszir nieco si� zmiesza�.Nadal skupujecie królewskie d�ugi? � zapyta� Iszme-dagan.Tak, chocia� zainteresowanie inwestycj� wykazuj� ostat-nio kupcy mitannijscy.Kilku z nich kr�ci si� jeszcze po mie�cie.Daj� deben procentu od po�yczonych dziesi�ciu � oznajmi�Ardaszir.Co? � Iszmedagan by� zaskoczony.� Te mitannijskiepsy s� ta�sze od lichwiarzy �wi�tynnych?Tak�odrzek� Enaburiasz.� Za ile je kupi�e�, Ardaszirze?Ja.jeszcze tego nie zrobi�em.Ale z�oto zabra�e�, co, lisie? � Iszmedagan wpad� wew�ciek�o��.Panie, zrozum, �e to nie jest takie proste! � broni� si�Ardaszir.� Wiesz, jacy s� uparci.My�l�, �e za trzydzie�cidebenów nam je odsprzedadz�.Za ile? Jeste� rozrzutny, medyjski b�karcie! � Iszmeda-gan wykrzywi� usta ze z�o�ci.181Mitanni nie znaj� prawdziwej warto�ci tabliczek z umow�na po�yczenie � uspokaja� go Ardaszir.� Nie wiedz�, jak jewykorzysta�.Gdyby znali, musieliby�cie da� przynajmniej zeczterdzie�ci, a mo�e nawet pi��dziesi�t.Nie musisz mnie l�y�,Iszmedaganie.Przesta�cie wreszcie � wtr�ci� si� Enaburiasz.� Prze-cie� wszyscy nadstawiamy karku.Mój czas jest cenny, czy to ju� wszystko? � rzuci� suchoIszmedagan.W�a�ciwie tak.Nadal b�dziemy skupowali królewskieweksle, ty przeci�gniesz na nasz� stron� Mitanni, w najgorszymrazie kupisz ich neutralno��.Pierwszy oddali� si� Iszmedagan.Aptekarz i Ardaszir wyszliz dziedzi�ca biblioteki d�ugo po nim i ruszyli w stron� domuEnaburiasza, stoj�cego przy ziguracie Marduka.Szli w mil-czeniu.Aptekarz ba� si�, �e je�li jego plan zawiedzie, nie b�dziena tyle odwa�ny, by odebra� sobie �ycie.Nienawidz� tego drania.� szepn�� Ardaszir.Wiem, ale musisz nad sob� panowa�.Trzeba uwa�a� natych dwóch, których przys�a� mój brat.Szczególnie ten Hetytacoraz mniej mi si� podoba.Dlaczego?Przypomina mi cz�owieka, którego kiedy� spotka�em.�Aptekarz zamy�li� si� na d�u�sz� chwil�.� Chyba wiem, kimon jest � podj��.� Ale jeszcze poczekajmy.� To by�oulubione powiedzenie Enaburiasza.� Poczekamy i zobaczymy.W oddali rozleg�o si� pianie kura.Na wschodzie nieboposzarza�o, noc zacz�a czmycha� znad miasta.Przyspieszylikroku.Ursilis od czasu przybycia do Babilonu zmieni� si� nie dopoznania.Móg� godzinami rozprawia� o tym, jak polowa� nalwy, jakiej u�ywa� w�óczni i dlaczego jest ona lepsza od topora182lub miecza.Babilo�czycy, szczególnie m�odzie�cy, którymdopiero sypn�y si� brody, przychodzili do apteki Enaburiaszapo afrodyzjaki, a pracuj�cy tam Ursilis wywo�ywa� niema��sensacj�, przysparzaj�c aptece klientów.Cz�sto wychodzi�z nowymi kompanami na piwo i prowadzi� d�ugie nocne roz-mowy o broni i polowaniach.Anchnum, który lubi� spokóji cisz�, chodzi� poirytowany.Najbardziej dra�ni�o go to, �eUrsilis czuje si� dobrze nie tylko w jego towarzystwie.Zamyka�si� wi�c w bibliotece Enaburiasza i po kilka godzin dzienniezg��bia� tajniki akadyjskiego.Anchnumie, na bogów, m�ody cz�owiek nie powinien�l�cze� bez przerwy nad tabliczkami � powiedzia� pewnegodnia Ursilis.A co ci� obchodzi, co ja robi�? � burkn�� Anchnum.�Ca�e godziny przesiadujesz przy ko�ciach i piwie ze swoimikompanami.To co mam robi�?Te� móg�by� si� troch� rozerwa�.Czekasz na kogo�? �zaciekawi� si� Ursilis, widz�c, �e Anchnum co chwila spogl�dana drzwi.A nawet je�li, to co?Nie musisz by� taki dra�liwy.To si� ode mnie odczep.Id� sobie na piwo � odgryz� si�Anchnum.Rozleg�o si� pukanie i do komnaty wkroczy� Ardaszir.Anchnum od�o�y� tabliczki, zabra� opo�cz� ze sto�ka i w�o�y�sanda�y.Idziesz z nim? � zdziwi� si� Hetyta.Tak, Ursilisie.Chcia�em zobaczy� miasto z tob�, aleponiewa� piwo jest dla ciebie wa�niejsze, wi�c wybacz.Wyszli.Ursilis obserwowa� ich przez okno, a gdy znikn�li zarogiem, równie� wyszed�.Dogoni� ich pod ziguratem Marduka.Byli dobrze widoczni, poniewa� Ardaszir nosi� purpurowe szaty.Po kilku minutach skr�cili w w�sk� uliczk� zastawion�straganami z pra�onym bobem, mi�sem wisz�cym na hakachi niezno�nie �mierdz�cymi gotowanymi krabami.183Ursilis przystan��.Ardaszir t�umaczy� co� Anchnumowi, poczym znów ruszyli.Szli w kierunku Niebia�skiej Bramy.Ty-si�ce glinianych p�ytek w kolorze indygo tworzy�o elewacj�,jakiej Ursilis nigdy nie widzia�.Spojrza� urzeczony na skrzydlatepotwory, które ��czy�y w swych postaciach pierwiastki ludzkie,lwie i ptasie z si�� bogów.U�miechn�� si�.Przypomnia� sobielegendy, które s�ysza�, b�d�c dzieckiem, w pa�acu królewskimw Hattusas, mówi�ce o tym, �e kiedy� takie demony utopi�Babilon w morzu krwi.Nagle zorientowa� si�, �e zgubi� Ardaszira i Anchnuma.Zacz�� biec, potr�caj�c kilku handlarzy zbo�em.W ko�cu ichzobaczy�, znikali w�a�nie w ma�ej bramie, któr� tworzy�y dwakamienne ptaki sk�adaj�ce skrzyd�a w rodzaj portalu.On tak�eprzeszed� przez bram� i znalaz� si� w morzu zieleni, przetykanejmnóstwem kwitn�cych bia�o krzewów.Szpaler drzewek ob-sypanych granatami prowadzi� w g��b ogrodu.Us�ysza� czyj�g�os i natychmiast schowa� si� za pniem.To dobrze, �e Mitanni szukaj� porozumienia.To nawetbardzo dobrze, zwa�ywszy na to, ile by�o z nimi k�opotu.Uwa�asz, panie, �e ten ch�ystek b�dzie dobrym towaremna wymian�?My�l�, �e nawet bardzo dobrym.Na szcz�cie wcale niemusz� go informowa� o tym, jakie mam wzgl�dem niegozamiary.Jest nam potrzebny i ju�.B�dzie najlepsz� gwarancj�,jak� damy Mitanni.A co z tym egipskim szczeniakiem?On nas nie obchodzi.To jaki� b�kart kap�ana Amona.A gdzie on si� podzia�?� Jest z Enuan�.� Ursilis rozpozna� g�os Ardaszira.Krew uderzy�a mu do g�owy.Mia� ochot� krzycze�, wy� tak,by usz�a z niego ca�a w�ciek�o��.Zrozumia�, �e wpadli w pu�ap-k� du�o gro�niejsz�, ni� móg� wy�ni� w najgorszym koszmarze.� Z Enuan� tak�e s� same k�opoty, cho� nie ukrywam, �ema wrodzony talent, dzi�ki któremu wy�wiadczy�a nam wieledobrodziejstw.184Masz na my�li, panie, �e w �ó�ku �atwiej jest zdobywa�informacje?Mo�esz to sobie nazywa�, jak chcesz.Dzisiaj informacjaznaczy w najgorszym razie pieni�dze, w najlepszym �ycie.Dlatego nie dziw si� Enuanie.Ona to po prostu lubi.Do niczegojej nie zmuszam.Jak rozmowy? � zmieni� temat Ardaszir.Dobrze.W pa�acu nic nie wiedz� ani o nas, ani o tym, �eby� tutaj Iszmedagan z Mari.Ach, ten typ.Nic nie poradz� równie� na to, �e osób, które s� namniezb�dne, nie darzysz szacunkiem.No, oczywi�cie opróczEnuany, której najwyra�niej po��dasz.Ale�, panie!Ursilis po cichu wycofa� si� w g��b ogrodu.Ju� wiedzia�,kim by� rozmówca Ardaszira.To Enaburiasz.Teraz musi znale��Anchnuma [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Search

Podstrony