[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– I chocia¿ przera¿ony zwierz próbowa³ umkn¹æ najprêdzej, jak umia³, pies irumak by³yszybsze od niego.A gdy niedŸwiedŸ, który by³ ju¿ prawie schwytany, schroni³siê na skalistygrunt, gdzie g³azy i zwa³y kamieni sprawi³y, ¿e Grañ nie móg³ siê przecisn¹æ,aby go œcigaæ,Zygfryd zeskoczy³ z rumaka.Pomkn¹³ jak wicher za niedŸwiedziem, chwyci³ go wmocarned³onie, tak ciasno przycisn¹³ do siebie jego pysk i ³apy, ¿e nie móg³ k¹saæ, iprzytroczy³ go dosiod³a Grana, który z ³atwoœci¹ uniós³ ten podwójny ciê¿ar.Gdy siê teraz zbli¿yli do ogniska, towarzysze ³owów ze zdumieniem ogl¹dalipotê¿nezwierzê, które wisia³o u siod³a, i podziwiali si³ê Zygfryda.A ten szybkozeskoczy³ z konia iprzeci¹³ niedŸwiedziowi pêta.Osaczone przez psy, uwolnione zwierzê zmyli³odrogê do lasu ipomknê³o do kuchni, gdzie kucharz z krzykiem zacz¹³ w nie rzucaæ garnkami.Wszyscy œcigaliuciekaj¹cego niedŸwiedzia, który jednak nie zosta³ trafiony oszczepem i myœliwibali siê,¿e strac¹ któregoœ z rasowych psów.Wtedy Zygfryd pobieg³ za uciekaj¹cymniedŸwiedziem ipo³o¿y³ go silnym ciosem miecza.Potem myœliwi weso³o zasiedli do uczty.Przyniesiono wyszukane potrawy, które wszystkim wybornie smakowa³y.Po chwili Zygfryd powiedzia³: – Dziwiê siê, ¿e do tylu smako³yków, jakieprzygotowa³nam kucharz, nie podano wina? Skoro panuje tu taki myœliwski obyczaj, wolê wprzysz³oœcinie jeŸdziæ na polowania.– Wybacz – powiedzia³ ob³udnie Gunther – zawini³ tu Hagen; wygl¹da na to, ¿echcia³by,¿ebyœmy uschnêli z pragnienia.– Przykro mi z powodu niedopatrzenia -t³umaczy³ siê Hagen.– Myœla³em, ¿ebêdziemypolowaæ po tamtej stronie Wogezów, i kaza³em tam zanieœæ wino.Wybaczcie mi.– Niech¿e wam podziêkujê – rzek³ Zygfryd niechêtnie.– Moglibyœmy przynajmniejwod¹ugasiæ pragnienie.– Mogê wam pomóc, bohaterowie – powiedzia³ Hagen.– Znam tu w pobli¿u ch³odneŸród³ow cieniu roz³o¿ystej lipy, mo¿emy tam pójœæ.Zygfryd niecierpliwie ponagla³ do marszu.– Czêsto s³ysza³em – zacz¹³ Hagen – jak ludzie mówi¹, ¿e nikt w biegu nieprzeœcigniemê¿a Krymhildy.Chêtnie bym siê przekona³, czy mówi¹ prawdê.– Zgoda, skoro chcesz siê ze mn¹ œcigaæ do Ÿród³a, jestem gotów.Kto pierwszyprzypadniedo Ÿród³a, ten wygra.– Mo¿emy spróbowaæ – zawo³a³ czym prêdzej Hagen, a Gunther zgodzi³ siê wzi¹æudzia³w wyœcigu.– Z chêci¹ dam wam fory.Gdy bêdziecie gotowi do startu, wyci¹gnê siê na jakiœczas natrawie, a dopiero póŸniej wstanê i zacznê biec.Mo¿ecie te¿ zostawiæ szaty, aja pobiegnê wmyœliwskim stroju z tarcz¹ i oszczepem i bêdê dŸwiga³ miecz i ko³czan.Gunther i Hagen czym prêdzej od³o¿yli ubiór i broñ: w samym spodnimprzyodziewku pobiegliprzez koniczynê jak dwa leopardy, ale choæ bardzo siê starali i dali z siebiewszystko,wkrótce Zygfryd znacznie ich wyprzedzi³.Gdy dobieg³ do Ÿród³a, po³o¿y³ tarczê na trawie u swoich stóp, a pozosta³¹ broñopar³ o rosn¹ceopodal drzewo.Potem stan¹³ i czeka³; choæ by³ bardzo spragniony, nie chcia³zaspokajaæpragnienia póki nie napije siê Gunther.Przybiegli wreszcie, obaj zziajani, i Gunther pochyli³ siê nad Ÿród³em,ch³epcz¹c.– Nie manic bardziej orzeŸwiaj¹cego dla spragnionego ni¿ ³yk z ch³odnego Ÿród³a! –zawo³a³, ustêpuj¹cmiejsca Zygfrydowi, który zaraz siê schyli³, ¿eby siê napiæ.W tym czasie Hagen bezszelestnie usun¹³ broñ Zygfryda, nie móg³ jednak tak samocichozabraæ tarczy le¿¹cej u stóp bohatera.Uj¹³ ciê¿ki oszczep i zbli¿aj¹c siê doZygfryda z ty³u,wypatrywa³ znaku na opoñczy bohatera.Wtem b³ysn¹³ czerwony jedwabny krzy¿ykwyszytyprzez kochaj¹c¹ ma³¿onkê, która nie mia³a pojêcia, ¿e w³asn¹ rêk¹ zgotowa³aukochanemuzgubê.Hagen wzniós³ wysoko oszczep i pewnym rzutem trafi³ pij¹cego w miejsce, gdzieniechroni³o cia³a zrogowacenie.Wytryskuj¹cy strumieñ czerwonej krwi zwil¿y³koszulê Hagena.Przebijaj¹c od ty³u serce, ostrze œmiertelnej broni wysz³o przez pierœ.Zerwa³ siê ranny z przeraŸliwym krzykiem, ze wœciek³oœci¹ szukaj¹c broni.Gdyjej nieznalaz³, chwyci³ le¿¹c¹ u stóp tarczê.Daremnie szuka³ Hagen rych³ej ucieczki.Zygfryd dosiêgn¹³go i z najwiêkszym wysi³kiem uderzy³ zdradzieckiego mordercê tak potê¿nie, ¿etenpad³ na ziemiê og³uszony.Gdyby Zygfryd mia³ miecz, Hagen otrzyma³by zaisteswoj¹ zap³atê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]