[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trwa³o to kilkaminut.Sytuacja nie mog³a siê przed³u¿aæ.Astrogator nie œmia³ uderzyæ w chmurêca³¹ moc¹ miotacza, albowiem gdzieœ w jej g³êbi znajdowa³ siê drugi pojazd.Rohan domyœla³ siê, na co liczy³ Horpach: mia³ nadziejê, ¿e tamta maszynawydostanie siê w obrêb oczyszczonej przestrzeni.Ale wci¹¿ nie by³o jej widaæ.TL 8 wisia³ teraz prawie nieruchomo, ra¿¹c oœlepiaj¹cymi sztychami laserówskot³owane obrze¿a czarnego krêgu.Niebo nad nim by³o jeszcze doœæ jasne, leczska³y pod maszyn¹ zaci¹ga³ powoli przybór cienia.S³oñce zachodzi³o.Raptemzgêszczaj¹cy siê w dolinie mrok za³opota³ w niesamowitym blasku.Czerwonawy ibrudny, jak gard³o wulkanu widzianego przez k³¹b eksplozji, okry³ drgaj¹cymca³unem ca³e pole widzenia.Widaæ by³o teraz tylko zlewaj¹ce siê w jednociemnoœci, w których g³êbi wrza³ i parska³ ogieñ.To substancja chmury,czymkolwiek by³a, atakowa³a pierwsz¹, poch³oniêt¹ maszynê i spala³a siêstraszliwym ¿arem w otaczaj¹cej j¹ si³owej os³onie.Rohan spojrza³ na astrogatora, który sta³ jak martwy, z twarz¹ bez wyrazu,oblan¹ chwiejnym odblaskiem ³uny.Czarne kot³owanie i pa³aj¹cy w jego g³êbi,tylko chwilami krzaczasto tê¿ej¹cy po¿ar zajmowa³y centrum ekranu.W oddaliwidaæ by³o wysoki szczyt skalny, oblany szkar³atem, ca³y w zimnej czerwienitego ostatniego œwiat³a, w tej chwili niewymownie ziemskiego.Tym bardziejniewiarygodne by³o widowisko dziej¹ce siê wewn¹trz chmur.Rohan czeka³; twarzastrogatora nie wyra¿a³a nic.Ale musia³ powzi¹æ decyzjê: albo rozkazaæ górnejmaszynie, aby posz³a na pomoc tamtej, albo pozostawiaj¹c j¹ swemu losowi,nakazaæ zwiadowcy dalszy lot na pó³nocny wschód.Nagle sta³o siê coœ niespodziewanego.Czy pilot dolnej zamkniêtej w chmurzemaszyny straci³ g³owê, czy te¿ nast¹pi³a na jej pok³adzie jakaœ awaria, doœæ ¿eczarn¹ kipiel przestrzeli³ b³ysk, którego centrum jarzy³o siê oœlepiaj¹co, id³ugie smugi rozwianej wybuchem chmury buchnê³y na wszystkie strony, a falaudarowa by³a tak potê¿na, ¿e ca³y obraz zako³ysa³ siê zgodnie z susami, w jakiepodmuch wprawi³ TL 8.Potem czerñ wróci³a, skupi³a siê, i oprócz niej nie by³oju¿ nic.Astrogator pochyli³ siê i powiedzia³ coœ do telegrafisty przy mikrofonach takcicho, ¿e Rohana nie dosz³y jego s³owa; ale ów powtórzy³ je natychmiast, prawiekrzycz¹c:- Gotuj antyprony! Pe³n¹ moc¹, na chmurê, ogieñ ci¹g³y!Pilot powtórzy³ rozkaz.Wtem jeden z techników, œledz¹cych boczny ekran, któryukazywa³ wszystko, co dzia³o siê za maszyn¹, zawo³a³:- Uwaga! TL 8! W górê! W górê! W górê!!!Z wolnej dot¹d przestrzeni zachodu nadlatywa³ z chy¿oœci¹ orkanu wiruj¹cy,czarny ob³ok.Przez mgnienie stanowi³ jeszcze boczn¹ czêœæ chmury, lecz oderwa³siê od niej i smu¿¹c za sob¹ wyci¹gniêtymi gwa³townym pêdem odnogami, wzbija³siê stromo.Pilot, który dostrzeg³ to zjawisko na u³amek sekundy przedostrze¿eniem, poszed³ pionow¹ œwiec¹, zdobywaj¹c wysokoœæ, ale chmura goni³ago, bij¹c czarnymi s³upami w niebo.Przenosi³ ogieñ z jednych s³upów na drugie,trafiony czo³owo, najbli¿szy, czarny k³¹b rozdwoi³ siê, œciemnia³.Nagle ca³yobraz zacz¹³ drgaæ.W owym momencie, kiedy czêœæ chmury wchodzi³a ju¿ w strefê wys³anych falradiowych, nadszarpuj¹c ³¹cznoœæ maszyny z baz¹, pilot prawdopodobnie po razpierwszy u¿y³ miotacza antymaterii.Ca³a atmosfera planety, trafiona, obróci³asiê w jedno morze ognia; purpurowy brzask zachodu znik³ jak zdmuchniêty,poprzez zygzaki zak³Ã³ceñ majaczy³a jeszcze chwilê chmura i dymi¹ce nad ni¹s³upy, które biela³y, puchn¹c, gdy drugi, jeszcze straszniejszy wybuchroztoczy³ swoje roz¿arzone ogniospady nad nikn¹c¹ w k³êbach pary i gazówgmatwanin¹ ska³.Ale to by³a ostatnia rzecz, jak¹ zobaczyli, bo w nastêpnejsekundzie ca³y obraz rozedrga³ siê, przeszy³y go iskry wy³adowañ i znik³.Tylkopusty, bia³y ekran jarzy³ siê w przyciemnionej sterowni, oœwietlaj¹cœmiertelnie blade twarze wpatrzonych weñ ludzi.Horpach kaza³ radiotelegrafistom wywo³aæ obie maszyny, a sam przeszed³ zRohanem, Jazonem i pozosta³ymi do s¹siedniej kajuty nawigacyjnej.- Czym jest, waszym zdaniem, ta chmura? - spyta³ bez ¿adnego wstêpu.- Sk³ada siê z cz¹stek metalicznych.Rodzaj zawiesiny sterowanej zdalnie zjednolitym centrum - powiedzia³ Jazon.- Gaarb?- Ja te¿ tak myœlê.- Czy s¹ jakieœ propozycje? Nie? Tym lepiej.GI, który superkopter jest wlepszej kondycji, nasz czy wziêty z „Kondora”?- Oba s¹ sprawne, astrogatorze.Ale osobiœcie stawia³bym raczej na nasz.- Dobrze.Rohan, pan chcia³, jeœli siê nie mylê, wyjœæ spod si³owegoparasola.Bêdzie pan mia³ okazjê.Dostanie pan osiemnastu ludzi, podwójnykomplet automatów, obwodowe lasery i antyprony.czy mamy coœ jeszcze?.(Niktnie odpowiedzia³)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]