X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On z t� pokiereszowan� r�k� nie mo�e ju� tego u�ywa�.Unios�emd�o� do twarzy.Tkwi� w niej pistolet �uka.- Kaza� ci powiedzie�.wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.�uk mi goda�?- I ode mnie te� - doda�a Skierka cicho, jakby wiele j� to kosztowa�o.I wtedyprzypomnia�em sobie, �e j� spoliczkowa�em.- Przepraszam, �e ci� uderzy�em, Skierko.By�em zdenerwowany, nie panowa�em nadsob�.- Wszystko rozumiem.-I naprawd� rozumia�a.Ta ma�a dorasta�a.Wa�y�em pistolet w d�oni, napawaj�c si� jego pot�g�.Otworzy�em go istwierdzi�em, �e zosta�y trzy pociski.Do wykorzystania przeze mnie.Tym razemnie nuc� ci� w panice, ani ze strachu.W drugiej d�oni trzyma�em srebrne piórko.W�chaj�cy Genera�.Bóg Drzwi.Kluczdo Kota.- Skrybo! Wróci�e� ze Srebrem! - krzykn�a Skierka, - Dobra robota!Dobra robota?Có�.nie da si� uby�.dobra robota, cholernie dobra robota! Wycho�dzi�em ztego ca�o!Wszystko w twoich r�kach, Skrybo.To twoja krucjata.Niech Syriusz ci�prowadzi.I wiedzia�em bardzo dobrze, co przez to rozumia�.Syriusz - psiagwiazda.Id� po was, wy wszyscy, których straci�em.Cz�� trzeciaDzie� dwudziestyTrzeci�Szklanka Fetysza.Czyste Narkotyki.Dobrzy przyjaciele.Gor�ca partnerka".NapiórkowanyPó�noc.Pora zamykania sklepów.Wychodz� z domu, zamykam za so�b� drzwi naklucz.Jestem sam.Ulice Whalley Rang� l�ni� w ciemnej mgie�ce.Gdzieniegdzie�wieci jeszcze latarnia; przyt�aczaj�ca wi�kszo�� od dawna ju� nie dzia�a.Nadmiastem, niczym niedzielne przekle�stwo, wisi ciep�e, parne powietrzeprzesycone zapachem deszczu.To nieomylna zapowied� ulewy.Mia�a to by�najd�u�sza niedziela w moim �yciu.Do dzie�a!Si�gn��em do kieszeni, wyci�gn��em tubk� Vazu, rozejrza�em si� za po�tencjaln�ofiar�.Wypatrzy�em tak� jakie� dwana�cie samochodów od sie�bie, �licznegojasnego forda transita, zaparkowanego jedn� par� kó� na trotuarze, drug� najezdni.Ruszy�em w tamtym kierunku, my�l�c: no dalej, ty sukinsynu, ty KocieGraczu, o�wie� mnie wiedz�! Niech poczuj� na w�as�nej skórze, jak to jest!Id�c, szuka�em jakiego� odpowiedniego Wurta, cze�go�, w co móg�bym bezpiórkowowskoczy�.Gdyby mi si� to uda�o.Mijaj�c drugi samochód, spróbowa�em z Mistrzem Kraks.Bez powo�dzenia.Zawysokie progi, za czarne.Przy czwartym wozie wzi��em na warsztat PirataDrogowego.Nic z tego.To nie dla mnie.Kurwa ma�! Co ja robi�?Nie mia�em nawet prawa jazdy, nic.�uk da� mi par� lekcji, podczas którychkl��em jak szewc, �ciskaj�c kurczowo kierownice, a tu prosz�, pla�nuj� ZabórPojazdu Bez Wiedzy W�a�ciciela.By�em ju� przy transicie.Po�o�y�em d�o� na klamce i wywo�a�em Ma�ego Rajdowca.Ma�y Rajdowiec to teatr najni�szego poziomu, Wurt dla pocz�tkuj��cych.Powinienem wej�� w niego bez problemu.Z marszu.�wierzbia�a mnie lewa kostka.Tak jakby tam, ca�e mile w dole, otwie�ra�a si� wniej rana, i czu�em ju� w �y�ach Wurta, czu�em krew podp�ywa�j�c� falamimuskaj�cymi niemal koniuszki mych palców.Nie mog�em ich dosi�gn��.Stara�em si� z ca�ych si�, ale nie mog�em.Fale cofa�y si� z powrotem do morza.Pozosta�em suchy, ludzko suchy i bezradnyprzy pi�knym b��kitno-bia�ym transicie, stoj�cym jedn� par� kó� na trotuarze.Deszcz wisia� na w�osku, zaraz lunie na mnie, tylko na mnie.Jasny gwint.* * *Musieli�my znosi� �uka po schodach, tak jak za starych dobrych cza�sów obcego,ja z jednego ko�ca, Mandy z drugiego.Mandy trzyma�a za nogi.Wy�lizgiwa� misi�, oczywi�cie, z r�k, a przynajmniej Mandy wci�� mi to wypomina�a.- Co ty wyprawiasz, Skrybo? - zapyta�a w pewnej chwili.- Trzymam za g�ow� - odpar�em.- A ty?- Bardzo �mieszne.- Tak.Boki, kurwa, zrywa�! - krzykn�� �uk.- Nie�cie mnie ostro�nie.Za nami sz�a Skierka z Karli.A na ko�cu Tristan, nios�c na r�kach cia�o Suzie,za któr� wlok�y si� d�ugie pasma w�osów, uwolnionych wreszcie z mi�osnegosplotu.Tristanowi t�uk�y si� po g�owie z�e my�li, wida� je by�o, tu� zaoczami.- Trzymajcie mnie, cholera, porz�dnie! - dopomina� si� �uk.- Jestem rannymwojownikiem, zas�uguj� na szacunek.- Wiesz co, �uk? Ja naprawd� jestem zdania, �e móg�by� i�� o w�asnych si�ach.- Gówno tam, bym móg�! Jestem zarejestrowanym inwalid�.- Jeste� ranny w rami�, �uczek.- zauwa�y�em, popuszczaj�c go troszk�.- Auuu!-.nie w kolana.G�owa �uka spoczywa�a mi�dzy dwoma stopniami.- Tak naprawd�, kochany Skrybku - powiedzia�, patrz�c na mnie z tej niewygodnejpozycji; jego twarz b�yszcza�a z cienia.- Tak kiepsko si� czu�je.Co� si�dzieje.Moje rami�.cholera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.