[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pos³uchaj.– Trupp ukry³ w mieœcie Rubinow¹ Tiarê, koronê, dwie broszki i szablê paradn¹.Nie pochwalam do koñca jego wyboru, ale mo¿e to istotnie dobry pomys³.Odzyskamy je na has³o: „Przynoszê wam po­chodniê prawdy".– Trupp? Przecie¿ on by³ tylko lokajem.– Zgin¹³ z ca³¹ carsk¹ rodzin¹ w Jekaterynburgu – ³agodnie zwróci³ uwagê szef.– Musia³ byæ cz³owiekiem zaufanym.– Ekstra.I ani s³owa komu to przekaza³?– Ani s³owa.Musia³ to jednak przekazaæ komuœ, komu caryca nie zaufa³aby.– Zapewne miejscowemu kupcowi – wysun¹³em przypuszczenie.– Co dalej? – zastanowi³ siê szef.– Musimy wyœwietliæ ca³y ¿yciorys Truppa.Przeœwietliæ go jak rentgenem.Wtedy mo¿e natrafi­my na jakiœ trop.– Ale czy to mo¿liwe? – zapyta³ Michai³.– Czy jest mo¿liwe, ¿eby ktoœ dochowa³wiernoœci przez tyle lat?– Jeœli przekaza³ tajemnicê swojemu synowi, a on swojemu.– zauwa¿y³em.–Szansê faktycznie s¹ nik³e, ale mo¿e wiêksze, ni¿ nam siê wydaje.Pokiwali w zadumie g³owami.– Jak mo¿emy znaleŸæ tego cz³owieka? – zastanowi³ siê Michai³.– Przecie¿ toniemo¿liwe bez bardziej szczegó³owych wskazówek.– S¹dzê, ¿e dok³adnie o kogo chodzi wiedzia³a tylko caryca, ewen­tualnie car idzieci.Mogli siê spodziewaæ, ¿e ich dzienniki bêd¹ czyta­ne przez cenzorów, amo¿e nawet badane na okolicznoœæ sympatycz­nego atramentu.Zapisali tylko to conajwa¿niejsze.Has³o mo¿e byæ skopiowane w dziennikach cara i dzieci.Mo¿e tamznajdziemy do­datkowe wskazówki.Michai³ bez chwili zw³oki otworzy³ kolejny dokument.– Dziennik cara – wyjaœni³.– Popatrzmy, prawie szeœædziesi¹t stron dotyczyokresu uwiêzienia w Tobolsku.Zaznaczam wszystkie i kontrastujêjednoczeœnie.Przegl¹da³ zapiski przez d³u¿sz¹ chwilê szukaj¹c œladów ukrytych wiadomoœci.Bezskutecznie.Dziennik cara by³ zupe³nie czysty.– Ciekawe – mrukn¹³.– Car móg³ przypuszczaæ, ¿e jego notatki zostan¹ w razie czego sprawdzonebardzo dok³adnie – zauwa¿y³em.– Przysz³o mi na myœl jeszcze coœ.Czy oni mieliw³asne ksi¹¿ki?– Tak.Zabrali ze sob¹ niez³¹ biblioteczkê.– Co siê z nimi sta³o?– Czêœæ z nich znaleziono na œmietniku ko³o domu Ipatjewa.Pozbiera³ je œledczySoko³Ã³w i przekaza³ nauczycielowi Gillardowi, który zabra³ je do Szwajcarii.– Tam tak¿e mog¹ byæ jakieœ notatki.Na przyk³ad na margine­sach – zauwa¿y³em.– Czy masz do tego jakiœ dostêp?– Chodzi³em do szko³y z jego wnukiem.– Trzeba bêdzie to sprawdziæ, gdy wrócisz na Zachód.Skin¹³ powa¿nie g³ow¹otwieraj¹c kolejny dokument.Dziennik nastêpcy tronu, carewicza Aleksego.– Jest – powiedzia³ z triumfem, gdy komputer zakoñczy³ kon­trastowanie.– Alemniej.Tylko has³o: „Przynoszê wam pochodniê prawdy".WeŸmy pamiêtnikGillarda.Przegl¹da³ go d³u¿sz¹ chwilê.– Tu nie ma nic.– A pamiêtniki ksiê¿niczek? – zapyta³em.– Chyba wiem, dlaczego dwie z nich spali³y swoje dzienniki – zauwa¿y³ PanSamochodzik.– Napisa³y za du¿o.– Wystarczy³o wyrwaæ kartê – zauwa¿y³ Michai³.Zamyœli³ siê.– Jest.Dziennik Marii – Michai³ obudzi³ siê z zamyœlenia.– Pos³uchajcie tego:Pomys³ Aleksego z zaprzysiê¿onym cz³owiekiem i has³em nabiera realnychkszta³tów.Kochany Trupp za³atwi³ to dla nas.I tak sprytnie.Jego nikt niebêdzie podejrzewa³.Chocia¿ to dziw­ne, ¿e siê zgodzi³.– Ale kto? –jêkn¹³ pan Tomasz.– Dlaczego nie mogli napisaæ tego wprost?– Bo nie mogli – delikatnie zwróci³em mu uwagê.– Po prostu nie mogli.Gdyby tow takiej postaci wpad³o w rêce czerwonych, to nic by na tym nie skorzystali.Ani tego ugryŸæ, ani.– Dziennik Olgi: „Przynoszê wam pochodniê prawdy".Sprytnie to wymyœli³ kochanych³opiec.Chcia³, ¿eby has³o brzmia³o „Lampa zosta³a zapalona".Nasz przyjacielwype³ni³ misjê.Gdyby sta³o siê najgorsze, przyœlemy kogoœ po to.– NajwyraŸniej nawet siê nie domyœla³a, co najgorszego mo¿e ich spotkaæ –zauwa¿y³em ponuro.– Nic wiêcej tam nie ma? Pokrêci³ przecz¹co g³ow¹.– No to jesteœmy w kropce – zauwa¿y³em.– Ale¿ nie – zaprotestowa³ Pan Samochodzik.– Wiemy ca³­kiem sporo.Truppzaufa³ komuœ, komu nie zaufa³aby caryca.Zaufa³ komuœ, kto stoi pozapodejrzeniami.– Ukryli to u agenta CzK – wysun¹³em przypuszczenie.– Bo¿e, co ja bredzê.– Niekoniecznie – zauwa¿y³ szef.– To ma rêce i nogi.Agent CzK by³by pozapodejrzeniami.Skoro nie przekaza³ klejnotów swo­im mocodawcom, to nie da siêwykluczyæ, ¿e dochowa³ tajemnicy.– Nigdy nie zaufaliby agentowi CzK – zauwa¿y³em.– Przecie¿ to byli ludzie bez¿adnych zasad moralnych.– Zgoda – powiedzia³ Michai³.– Ale mo¿e wœród nich by³ je­den szlachetny iprawy.– Tu siê pojawia pytanie, jak go odnaleŸli.Zreszt¹ taki cz³owiek wczeœniej czypóŸniej pad³by ofiar¹ w³asnej organizacji.Co za po­tworny mêtlik.– Chyba jednak mo¿emy wykluczyæ agenta CzK – mrukn¹³ szef.– To zbyt szalonypomys³.Pomyœlcie, kto jeszcze wchodzi w grê?– ¯o³nierze, którzy ich pilnowali.Czwarty i drugi regiment.Jedni bylinastawieni bardziej monarchistycznie.– zauwa¿y³ Michai³.– Ale oni bylig³Ã³wnymi podejrzanymi – klepn¹³ le¿¹cy na stoliku ko³o ³Ã³¿ka skoroszyt.–Dopadli wszystkich, których zdo³ali odszukaæ.Zamyœliliœmy siê.– Pu³kownik Kobylañski – zauwa¿y³em.– Ich dowódca.Co o nim wiemy?– Niewiele [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •