[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziecko śpi, zabawnie posapując przez nos.W przedpokoju dzwoni telefon.Ostrożnie, by nie zbudzić małego, na palcach wycofuje się z pokoju.- Cześć, mówi Marek.Czy ci przeszkodziłem? Stonoga odpręża się.Cieszy ją znajomy miły głos.- Skądże.Prosiak zasnął, mam chwilę oddechu.Skąd dzwonisz? Znowu z budki?Marek śmieje się.- Nie.Znalazłem lepszy sposób.Wjechałem windą na piętnaste piętro do ciotki.Ona ma dwie wspaniałe zdobycze cywilizacji: windę, w której mieści się wózek inwalidzki, oraz wynalazek sir Alexandra Bella.- Co? - Stonoga nie zrozumiała.- Telefon.Pozwala mi rozmawiać nawet godzinę.To jest wspaniała osoba, ta moja ciotka.Przez pół roku siedzi na wykopkach.Dziewczynka śmieje się głośno.- Co kopie? Ziemniaki czy buraki cukrowe?- Głównie stare kości.Czaszki, piszczele.Stonoga marszczy brwi.Nie wie, czy Marek żartuje.Nie zna go jeszcze na tyle.Ale postanawia się dostosować do tonu rozmowy.- To masz ciotkę grabarza?- Wręcz przeciwnie! Odkopuje szczątki prehistoryczne.Jest archeologiem.Ja też nim będę.- Masz sto lat czasu! - Stonoga wzdycha, moszcząc się na niewygodnym taborecie.- Co ty mówisz, dziewczyno! - W głosie Marka brzmi autentyczne przerażenie.- Wcale nie mam czasu! Jestem w pierwszej licealnej.no, właściwie w drugiej, i.Stonoga z pasją odsuwa stołek i siada wprost na podłodze.Żal jej, że musi przerwać tę rozmowę.Marek prawdopodobnie kpi z niej w żywe oczy.- Nie nawijaj makaronu na uszy! - mruczy złym głosem.- Masz mnie widać za kompletną idiotkę! Nie można być w dwóch klasach równocześnie.Marek wyczuwa jej nastrój.Jak każdy kaleka ma wyostrzone zmysły.Słyszy najlżejszą zmianę tonacji głosu, dostrzega każdy, głęboko czasem skrywany błysk oka lub najlżejszy gest dłoni.- Chciałbym ci opowiedzieć trochę o sobie - mówi ciepło - jeśli cię to.cokolwiek obchodzi.Dziewczynka czuje, że policzki jej płoną.„I dlaczego ja tak? Dlaczego?”- Tak.Słucham.- Widzisz.ja właśnie robię dwie klasy w ciągu jednego roku.Oczywiście za zgodą rady pedagogicznej.- Ale po co? - Stonoga łapie się znowu na tym, że zbyt obcesowo wkracza w cudze sprawy.„A może jest opóźniony w rozwoju? Może siedział dwa razy w jednej klasie i teraz nadrabia zaległości?”- Myślisz, że repetuję? - Chłopiec śmieje się głośno.Dziewczynka znów się czerwieni.„Czy on ma szósty zmysł, czy też czyta moje myśli przez telefon?”- Po prostu ekonomizuję czas! - ciągnie Marek.- Widzisz.robiąc program dwóch klas jednocześnie unikam.jak by to najłagodniej określić - pewnych szkolnych niedogodności, które.no, nie są dla mnie najważniejsze.Jest parę takich przedmiotów.Stonoga uśmiecha się radośnie.- No jasne! Rozumiem! Sama bym chętnie coś niecoś wyeliminowała! Ale po co się tak spieszysz? - W słuchawce zaległa cisza.Dziewczynka potrząsnęła drutem sądząc, że połączenie zostało przerwane.- Halo! Jesteś tam jeszcze?- Jestem.- Głos Marka brzmi poważnie.- Widzisz.ale nie śmiej się, bo to, o czym mówię, jest najważniejszą sprawą mojego życia.Ja.muszę się jak najszybciej dostać na Wyspę Wielkanocną!Stonoga przełyka ślinę raz i drugi.Już wie, czuje to, że Marek z niej nie kpi, że jest po prostu niezwykły i do tego trzeba się dostosować.- Kie.kiedy? - bąka speszona.- Natychmiast po maturze! Słyszałaś coś o Rongo-Rongo?- O czym? - Dziewczynka prawie ma łzy w oczach.Tak by chciała stanąć na wysokości zadania.„Daleko nie zajechałam w towarzystwie swoich gniewnych geniuszy!” - myśli rozgoryczona.Ale Marka wcale nie dziwi ta jej niedoskonałość w przedmiocie.- To nie rozszyfrowane do dziś pismo z Wyspy Wielkanocnej.Takie drewniane tabliczki pokryte znakami hieroglificznymi.prawdopodobnie o treści religijnej.Stonoga oblizuje wargi.To, co mówi Marek, jest dziwne, tajemnicze, ale nie takie znów nieznane! Przecież czytała o rozszyfrowaniu hieroglifów egipskich! Dokonał tego jakiś Francuz, ale jego nazwisko wyleciało jej z głowy.Temat zaczyna ją wciągać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •