[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedziała, że da mu znać później.Gdyby nie wspaniałe wiadomości i czek w torebce, nie weszłaby z pewnością do butiku i nie odkryłaby tej bajecznej sukienki.Pasowała na nią doskonale, więc pozwoliła sobie ją kupić.Już wcześniej myślała, że wizyty w zamku w sobotnie wieczory i rozmowy z gośćmi na pewno pomogłyby jej w pracy.Jeśli do tego dodać tańce, które teraz urządzano, bez wątpienia powinna mieć jakąś szczególnie ładną kreację.Zdecydowała się poruszyć tę sprawę z Garrickiem, nie troszcząc się o Claudię.Poza tym miała teraz pretekst do rozmowy z nim - pytanie w związku z potencjalnymi nabywcami jej obrazów, którzy chcieliby odwiedzić ją w Windycombe.Zamykając ciężkie drzwi garażu, postanowiła pójść do hotelu od razu, w drodze do stróżówki.Próbowała stłumić narastające w niej podniecenie, spowodowane myślą o założeniu nowej sukienki, i zignorowała śmieszny niepokój o to, czy Garrickowi suknia się spodoba.Prawdą jednak było, że ostatnio coraz częściej łapała się na pytaniu, co Garrick będzie sądzić o tym lub o tamtym.Wydawało się jej, że musi o wszystkim mu powiedzieć, co dla kogoś nigdy wcześniej nie zakochanego i tak niezależnego jak ona, było bardzo denerwujące.Przecież za parę miesięcy jej kontrakt wygaśnie i więcej już nie zobaczy Garlicka.Sprawdziła już rozkład lotów do Stanów, mając na uwadze jesienny wyjazd do Maine.- Sarah!Odwróciła się i upuściła kluczyki do samochodu, ale podniosła je szybko z wybrukowanego dziedzińca, zanim zdążył to zrobić Garrick.- Och, właśnie przyjechałam cię odwiedzić - powiedziała.Garnitur i krawat nie pasowały do słonecznego dnia, ale natychmiast zdała sobie sprawę z tego, że Garrick jest straszliwie pedantyczny, jeśli chodzi o ubiór w czasie pracy.Był tak spokojny i odprężony, jak ona chciałaby być.Uniósł ciemne brwi.- Czyżby? Wydawało mi się, że ostatnio mnie unikasz.- Byłam bardzo zajęta - powiedziała wymijająco.Uważała zresztą, że to raczej on jej unikał.- Tak, wiem.Tego właśnie od ciebie oczekiwałem.Myślę, że dobrze by było, gdybyś przyszła do hotelu przed dzisiejszą kolacją.Przy czterdziestu gościach będzie mi potrzebna każda pomocna dłoń.Uśmiechnęła się z ulgą na myśl, że propozycja wyszła od niego.- Chętnie.Będę zachwycona.- Nie miała zamiaru wspominać o Claudii, jeśli on tego nie zrobi pierwszy.- Świetnie.Czy mogłabyś założyć coś wieczorowego? Ta sukienka, którą już kiedyś miałaś na sobie, byłaby doskonała - dodał.- Nie martw się.Znajdę coś.Przeszli na dziedziniec do tylnego wejścia posiadłości, ale Garrick nie wszedł do środka.- Z czym do mnie przyjechałaś? - zapytał.- Z pytaniem.Czy ewentualni nabywcy moich obrazów mogliby zobaczyć pracownię w stróżówce?Dzięki Eddiemu mogła wyjaśnić tę sprawę.Była mu za to wdzięczna.- Oczywiście.Z tym, że nie możesz sprzedać im autoportretu ani obrazu mojego Windycombe.Więc zauważył ten autoportret.- Nie są twoje.- Będą - przerwał z denerwującą pewnością.- Przyjdź około siódmej, dobrze? - Nie powiedział tego oschle, ale jego ręka spoczywała na klamce, jakby dając znać, że Sarah może już odejść.Jej zdecydowanie, by tego wieczoru zbić z tropu Claudię wzrosło, gdy odrzuciła dżinsy na rzecz najbardziej wyrafinowanej sukni, jaką kiedykolwiek posiadała.Seledynowy, przylegający do skóry jedwab zdawał się modelować jej figurę, podkreślając kobiece zaokrąglenia.Skomplikowanie udrapowany stanik podtrzymywany był przez wąziutkie ramiączka, a ramiona okrywała peleryna z plisowanego szyfonu.Spódnica w kształcie tulipana sięgała łydek i nie przeszkadzała w tańcu, choć nie spodziewała się, że będzie tańczyć.„Do tej sukni pasowałyby diamenty” - pomyślała, patrząc na swe odbicie w lustrze.Miała jednak tylko srebrny wisiorek i bransoletkę.Sarah tak była zajęta rozkoszowaniem się perspektywą konfrontacji z Claudią, że niewiele myślała o Garricku.Kiedy weszła do salonu, gdzie zebrało się już pół tuzina gości, i spojrzała na niego,’nogi wrosły jej w ziemię.Czarno-biały strój wieczorowy podkreślał jego latynoską urodę, czyniąc go szalenie atrakcyjnym.Ujrzawszy ją, uśmiechnął się zachwycony.Serce Sarah tłukło się w piersi, jakby za chwilę miało z niej wyskoczyć.W rzeczywistości wszystko trwało zaledwie parę sekund.Garrick podszedł do niej, by się przywitać.- Widzę, że rzeczywiście udało ci się coś znaleźć! Jesteś piękna.Przyćmisz wszystkich gości.- Nie wspomniał o Claudii i znowu pojawiło się między nimi napięcie, odbierające jej niemal oddech.- Nie sądzisz chyba, że przesadziłam, prawda? - zapytała niespokojnie.- Oczywiście, że nie.Musiałaś ją jednak kupić specjalnie.Naprawdę wygląda jak kreacja z lat trzydziestych.Popatrzyła na inne kobiety.Przeważały obcisłe, krojone ze skosu spódnice i krótkie rękawy.To był rzeczywiście wieczór w stylu lat trzydziestych.Nigdy by jej nie uwierzył, gdyby zaprzeczyła, uśmiechnęła się więc tylko i zaklęła w duchu.Zorientowała się, że butik, w którym kupiła sukienkę, wystawił ją z powodu wieczoru w Windycombe, szeroko reklamowanego w lokalnej prasie.Sama robiła plakaty, ale nie zwróciła uwagi na daty.- Widzę, że poważnie traktujesz swoje obowiązki.Jestem jednak szczęśliwy, że nie posunęłaś się do ostrzyżenia włosów na krótko - rzekł Garrick, a jego pełne podziwu spojrzenie przesunęło się od złotego koka do czarnych - sandałów na wysokim obcasie.- Z pewnością kosztowała fortunę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]