[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JaŸñ, rozwijaj¹c siê i wznosz¹c po ³uku coraz wiêkszej podmiotowoœci, musiwyczerpaæ doœwiadczenia ka¿dej sfery.Ale zanim “jednostka" (œwiadomoœci)pogr¹¿y siê we wszystkoœci – w tej, czy te¿ w innej sferze – i zarówno podmiot,jak i przedmiot znikn¹ w ca³kowitej “negacji" stanu nirwany – negacji, znówtrzeba pamiêtaæ, tylko z punktu naszej sfery – do tego czasu ten szczytwszechwiedzy, jakim jest poznanie “rzeczy samych w sobie", bêdzie namniedostêpny; a tym bardziej niemo¿liwe bêdzie zbli¿enie siê to tej stokroæstraszniejszej a tajemnej zagadki, przed któr¹ nawet najwy¿szy mistrz iarchanio³ (dyan czochan) mo¿e siê tylko sk³oniæ w milczeniu i pokorze niewiedzy– wobec tej niewymownej, niedosiêg³ej tajemnicy, któr¹ wedantyœci zw¹ –parabrahman.Dlatego to wszyscy, którzy starali siê nadaæ jakiekolwiek imiê owemuniewiadomemu i niepoznawalnemu, po prostu je poni¿yli.Nawet mówienie oKosmicznej Myœli Twórczej, poza jej zjawiskow¹, przejawion¹ postaci¹, jestpodobne do usi³owania zamkniêcia w jakieœ ramy pierwotnego chaosu lub do chêcistosowania etykietek do.wiecznoœci.Czym¿e wiêc jest ta “substancja pierwotna", ten tajemniczy przedmiot, o którymwci¹¿ mówi³a alchemia, treœæ spekulacji filozoficznych wszystkich wieków?Czym¿e ostatecznie mo¿e ona byæ, nawet w swym zjawiskowym prazró¿niczkowaniu?Nawet to jest wszech-ogó³em przejawionej przyrody, a niczym dla naszychzmys³Ã³w.Pod ró¿nymi imionami wspomina o niej ka¿da kosmogonia i ka¿dafilozofia, a przecie zdaje siê a¿ do naszych dni wci¹¿ nieuchwytnym proteuszemNatury.Dotykamy, a nie czujemy jej, patrzymy na ni¹, a nie widzimy; oddychamy,a nie mo¿emy jej dostrzec, s³yszymy i w¹chamy bez najmniejszego przypuszczeniao jej obecnoœci; zawarta jest bowiem w ka¿dej cz¹steczce tego, co w naszejniewiedzy i u³udzie uwa¿amy za materiê, w którymkolwiek z jej stanów, lubdoœwiadczamy jej jako czucia, myœli i wzruszenia.Krótko mówi¹c, jest toupadhi, czyli przewodnik (narzêdzie, podstawa) wszelkiego mo¿liwego zjawiskafizycznego, myœlowego czy te¿ psychicznego.W pierwszych zdaniach Genezis i wkosmogonii chaldejskiej, w Puranach Indii, i w Ksiêdze umar³ych Egiptu,wszêdzie mówi siê o niej jako o bêd¹cej u prapocz¹tków ka¿dego cykluprzejawienia.Nazywa siê j¹ chaosem, g³êbi¹, Obliczem Wód zap³odnionych przezDucha (jakiekolwiek mu nadamy miano, zob.rozdz.IV), który pochodzi odNiepoznawalnego.Autorzy œwiêtych ksi¹g Indii siêgaj¹ g³êbiej w prapocz¹tkiewolucji ani¿eli Tales czy Job, gdy¿ mówi¹ (Parany)'.Od mahatu – w po³¹czeniu z awidi¹ (niewiedz¹ – Iszwar¹, jako osobowym bóstwem),za pomoc¹ jego twórczej potêgi', maj¹cej moc rzutowania, czyli projekcji, wktórej guna tamasu" przewa¿a, pochodzi eter (akasza); od eteru –powietrze; odpowietrza – ciep³o; od ciep³a – woda; a od wody – ziemia, ze wszystkim, co naniej istnieje.Z Tego, z tego samego Atmana zosta³ Eter (Akasza) stworzony – mówi¹ Wedy.Jest wiêc jasne, ¿e to nie ten eter – pochodz¹cy od czwartego ruchu i emanacjimahatu po³¹czonego z awidi¹, jest tym najwy¿szym elementem, ow¹ bosk¹ Istnoœci¹czczon¹ przez Greków i Latynów pod imieniem Pater Omnipotens Aether i MagnusAether w jego kolektywnym ca³okszta³cie.Siedmioraki stopniowany podzia³ iniezliczone poddzia³y, jakie robili staro¿ytni ró¿nicuj¹c potêgi eteru odzewnêtrznych skutków przezeñ wywo³anych, tak dobrze znanych naszej nauce, a¿ donieuchwytnej substancji, klóra by³a ju¿ raz przyjê³a jako eter przestrzenny,ale dziœ jest niemal odrzucana; ten eter by³ zawsze utrapieniem i zagadk¹ dlaka¿dej ga³êzi nauki.Wspó³czeœni specjaliœci od mitologii i symboliki, zbici ztropu przez niezrozumia³¹ gloryfikacjê z jednej strony, a z drugiej obni¿anietej samej ubóstwianej Ist-noœci w tych samych religijnych systemach, dochodz¹nieraz do najzabawniejszych pomy³ek.Koœció³, nieugiêty jak opoka w ka¿dym zeswych licznych wczesnych b³êdów interpretacji, uczyni³ z eteru mieszkanie dtaszatañskich zastêpów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]