[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Harry poklepa³ pieszczotliwie karoseriê, a autocofnê³o siê do lasu i znik³o im z oczu.Harry wróci³ do chatki Hagrida po pelerynê-niewidkê.Kie³ wlaz³ do swojegokoszyka i schowa³ siê pod koc, wci¹¿ dygoc¹c ze strachu.Kiedy Harry wyszed³,znalaz³ Rona nêkanego gwa³townymi md³oœciami na grz¹dce dyni.- IdŸcie za paj¹kami - wybe³kota³ Ron, ocieraj¹c usta rêkawem.- Nigdy tegoHagridowi nie przebaczê.Mamy szczêœcie, ¿e jeszcze ¿yjemy.- Na pewno myœla³, ¿e Aragog nie zrobi krzywdy jego przyjacio³om - powiedzia³Harry.- I to jest w³aœnie problem z tym Hagridem! - krzykn¹³ Ron, bêbni¹c piêœciami wœcianê chatki.- Za­wsze mu siê wydaje, ¿e potwory nie s¹ tak z³e, jakwygl¹daj¹! I dok¹d go to zaprowadzi³o? Do celi w Azkabanie! - Teraz dygota³ ju¿na ca³ym ciele.- I po co nas wys³a³ do tego lasu? Czego siê tamdowiedzieliœmy?- ¯e Hagrid nigdy nie otworzy³ Komnaty Tajemnic - powiedzia³ Harry, zarzucaj¹cpelerynê na Rona i ci¹gn¹c go za rêkê.- Jest niewinny.Ron prychn¹³ g³oœno.Trzymanie Aragoga w komórce najwyraŸniej nie mieœci³o siêw jego rozumieniu niewinnoœci.Zbli¿ali siê do zamku i Harry obci¹gn¹³ pelerynê, ¿eby nie wystawa³y im spodniej stopy, a potem pchn¹³ skrzypi¹­ce dêbowe drzwi.Przeszli ostro¿nie przezsalê wejœciow¹ i wspiêli siê po marmurowych schodach, wstrzymuj¹c od­dech,kiedy mijali korytarze, po których spacerowali czuwa­j¹cy w nocy wartownicy.Wkoñcu znaleŸli siê w bezpiecz­nym pokoju wspólnym Gryffindoru, gdzie na kominkuwci¹¿ ¿arzy³ siê ogieñ.Zdjêli pelerynê i krêtymi schodami wspiêli siê doswojego dormitorium.Ron pad³ na ³Ã³¿ko, nawet siê nie rozbieraj¹c.Harry nie by³ jednak œpi¹cy.Usiad³ na skraju ³Ã³¿ka, rozmyœlaj¹c nad tym, co powiedzia³ mu Aragog.W zamku nadal ukrywa siê gdzieœ potwór.potwór straszliwy jak sam Voldemort,skoro inne potwory nie chcia³y nawet wymówiæ jego imienia.Po tych wszystkichokropnych przygodach on i Ron nie zbli¿yli siê wcale do odkrycia, co to zapotwór, gdzie mieszka i w jaki sposób petryfikuje swoje ofiary.Nawet Hagridnigdy siê nie dowie­dzia³, kto mieszka w Komnacie Tajemnic.Harry wyci¹gn¹³ siê na ³Ã³¿ku i opar³ na poduszkach, obserwuj¹c ksiê¿yc,patrz¹cy na niego przez w¹skie okno wie¿y.Nie mia³ pojêcia, co jeszcze mog¹ zrobiæ.Po raz kolejny znaleŸli siê w œlepymzau³ku.Riddle schwyta³ niew³aœciw¹ osobê, dziedzic Slytherina przyczai³ siê inikt nie wiedzia³, czy to on, czy ktoœ inny otworzy³ Komnatê tym razem.Nieby³o ju¿ kogo zapytaæ.Harry le¿a³, wci¹¿ rozmyœlaj¹c nad tym, co powiedzia³ muAragog.Ogarnia³a go ju¿ sennoœæ, kiedy nagle zaœwita³o mu w g³owie coœ, co wyda³o musiê ich ostatni¹ nadziej¹.Usiad³ gwa³townie na ³Ã³¿ku.- Ron - sykn¹³ w ciemnoœci.- Ron! Ron zaskomla³ zupe³nie jak Kie³, otworzy³oczy, rozejrza³ siê nieprzytomnie i zobaczy³ Harry’ego.- Ron.ta dziewczyna, która zginê³a.Aragog powie­dzia³, ¿e znaleziono j¹ w³azience - szepta³ gor¹czkowo, nie zwa¿aj¹c na niecierpliwe posapywanieNeville’a w k¹cie sypialni.- A jeœli ona nigdy nie opuœci³a ³azienki? Mo¿enadal tam jest?Ron przetar³ oczy, marszcz¹c czo³o w œwietle ksiê¿yca.I nagle do niegodotar³o.- Chyba nie myœlisz, ¿e.¿e to Jêcz¹ca Marta?ROZDZIA£ SZESNASTYKomnata TajemnicTyle razy byliœmy w tej ³azience, a ona siedzia³a zaled­wie trzy kabiny dalej -powiedzia³ z ¿alem Ron przy œniadaniu nastêpnego dnia - i mogliœmy j¹ zapytaæ,a teraz.I tak ju¿ by³o ciê¿ko wymkn¹æ siê z zamku w pogoni za paj¹kami.Wymkniêcie siêspod opieki nauczycieli na tak d³ugo, by wœlizn¹æ siê do ³azienki, ³azienki dladziewczyn, w dodatku po³o¿onej tu¿ przy miejscu pierwszej napaœci, wydawa³o imsiê prawie niemo¿liwe.Podczas pierwszej lekcji, a by³a to transmutacja, wyda­rzy³o siê jednak coœ, cokaza³o im zapomnieæ o Komnacie Tajemnic po raz pierwszy od wielu tygodni.Podziesiê­ciu minutach lekcji profesor McGonagall oznajmi³a im, ¿e egzaminyrozpoczn¹ siê pierwszego czerwca - dok³adnie za tydzieñ.- Egzaminy? - jêkn¹³ Seamus Finnigan.- To jed­nak mamy mieæ egzaminy?Za Harrym coœ okropnie huknê³o.To ró¿d¿ka Neville’a Longbottoma zeœliznê³a siêz ³awki, niszcz¹c jedn¹ z jej nóg.Profesor McGonagall odtworzy³a j¹ jednym machniêciem swojej ró¿d¿ki i zwróci³asiê do Seamusa, marszcz¹c czo³o.- Jeœli szko³a nie zosta³a dot¹d zamkniêta, to tylko z troski o wasz¹ edukacjê- powiedzia³a surowym tonem.- Dlatego egzaminy odbêd¹ siê tak jak zawsze i mamnadziejê, ¿e wszyscy pilnie siê do nich przygotowujecie.Pilnie siê przygotowujecie! Harry’emu nigdy nie przysz³o do g³owy, ¿e w tymstanie rzeczy mog¹ siê odbyæ jakieœ egzaminy.Rozleg³o siê buntowniczeszemranie, co wprawi­³o profesor McGonagall w jeszcze gorszy humor.- Instrukcje profesora Dumbledore’a by³y jasne.Ma­my siê staraæ, ¿eby wszystkotoczy³o siê normalnym trybem.I muszê wam wyraŸnie przypomnieæ, ¿e oznacza to,miêdzy innymi, koniecznoœæ sprawdzenia, czego siê nauczyliœcie w tym roku.Harry spojrza³ smêtnie na parê bia³ych królików, które mia³ zamieniæ wbambosze.Czego siê nauczy³ w tym roku? Mo¿e i coœ umia³, ale jakoœ niepotrafi³ sobie przypomnieæ niczego, co przyda³oby mu siê podczas egzaminów.Ron wygl¹da³, jakby mu przed chwil¹ powiedziano, ¿e od jutra ma zamieszkaæ wZakazanym Lesie.- Potrafisz sobie mnie wyobraziæ, jak zdajê egzamin z tym? - zapyta³ Harry’ego,podnosz¹c swoj¹ ró¿d¿kê, która zaczê³a g³oœno gwizdaæ.Trzy dni przed pierwszym egzaminem profesor McGona­gall zabra³a ponownie g³ospodczas œniadania.- Mam dobr¹ wiadomoœæ - oznajmi³a, a Wielka Sa­la, zamiast ucichn¹æ, wybuch³apodnieconymi okrzykami.- Dumbledore wraca! - ryknê³o kilkanaœcie urado­wanych g³osów.- Dziedzic Slytherina schwytany! - pisnê³a jedna z dziewczyn siedz¹ca przystole Krukonów.- Mecze quidditcha przywrócone! - wrzasn¹³ Wood.Profesor McGonagall odczeka³a,a¿ wrzawa nieco ucich­nie i powiedzia³a:- Profesor Sprout poinformowa³a mnie, ¿e mandrago­ry s¹ wreszcie gotowe dowyciêcia.Dziœ wieczorem o¿ywimy te osoby, które zosta³y spetryfikowane.Apragnê wam przypomnieæ, ¿e jedna z nich mo¿e nam powiedzieæ, kto albo co kryjesiê za tymi atakami.Mam nadziejê, ¿e ten okropny rok zakoñczy siê schwytaniemz³oczyñcy.Rozleg³y siê g³oœne wiwaty i oklaski.Harry spojrza³ na stó³ Œlizgonów i niezdziwi³ siê, widz¹c, ¿e Draco Malfoy nie cieszy siê razem z innymi.Za to RonwyraŸnie powesela³.- A wiêc niewa¿ne, ¿e nie zapytaliœmy Marty! - po­wiedzia³ do Harry’ego.-Hermiona na pewno odpowie na wszystkie pytania, kiedy j¹ obudz¹! Zwariuje, jaksiê dowie, ¿e za trzy dni mamy egzaminy.Nic nie powtarza³a.Mo¿e lepiej by³obyj¹ pozostawiæ w tym stanie do koñca egzaminów?W tym momencie pojawi³a siê Ginny Weasley i usiad³a obok Rona.Wygl¹da³a nabardzo poruszon¹, a Harry za­uwa¿y³, ¿e wykrêca sobie rêce z³o¿one na podo³ku.- Co jest? - zapyta³ Ron, nabieraj¹c now¹ porcjê owsianki.Ginny nie odpowiedzia³a, ale popatrzy³a po stole Gryfonów z tak ¿a³osn¹ min¹,¿e kogoœ Harry’emu przypomnia³a, choæ nie wiedzia³, kogo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •