[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy uwiesi³a siê ga³êzi, by j¹od³amaæ, obieca³a sobie, ¿e nic ich ju¿ nie rozdzieli.Rozstanie by³o zbytd³ugie.Zbyt mocno rozci¹gn¹³ siê ³¹cz¹cy ich niewidzialny sznur, o ma³o co siênie zerwa³.Nie pozwoli, by to siê powtórzy³o.Gdzie bêdzie Kerrick -tam i ona.Nic ani nikt nie wejdzie miêdzy nich.Zmro¿ona ga³¹Ÿ pêk³a z g³oœnym trzaskiem,gdy poci¹gnê³a j¹ z ca³¹ si³¹, wywo³an¹ przepe³niaj¹c¹ j¹ mieszanin¹ gniewu iszczêœcia.Ju¿ nigdy!Ogieñ buzowa³, ogrzewaj¹c jaskiniê.Kalaleq nachyli³ siê nad nieprzytomnymKerrickiem, poci¹gn¹³ go za rêce i kiwn¹³ radoœnie g³ow¹.- Dobrze, bardzo dobrze, jest silny - ale¿ ma bia³e cia³o! Odmro­¿enia s¹ tylkona twarzy, to te ciemne plamy.Zejdzie z nich skóra, ale wszystko bêdziedobrze.Gorzej jednak z tym drugim.Odsun¹³ futra ze stóp Ortnara.Wszystkie palce jego lewej nogi by³y czarne,odmro¿one.- Musimy je odci¹æ.Zrobiê to teraz, nic nie poczuje, zobaczycie.Ortnar jêcza³ g³oœno, ale nie odzyskiwa³ przytomnoœci.Armun, pochylona nadKerrickiem, nie zwraca³a uwagi na rozlegaj¹ce siê za ni¹ przeraŸliwe odg³osyciêcia.Czo³o ³owcy by³o ju¿ ciep³e, za­czyna³o tajeæ.Musnê³a je czubkamipalców; poruszy³ powiekami, otworzy³ je i znów zamkn¹³.Objê³a go ramionami iunios³a, przy­tknê³a do warg skórzany kubek z wod¹.- Wypij to, proszê ciê, wypij.- Ruszy³ ustami, po³kn¹³ odrobinê, potem opad³.- Musz¹ mieæ ciep³o i dostaæ coœ do jedzenia, nabraæ si³, nim bê­dzie mo¿na ichruszyæ - powiedzia³ Kalaleq.- Zostawimy tu miêso z ³odzi, potem mo¿e coœz³owimy.Wrócimy o zmierzchu.Paramutanie zostawili jej te¿ wielki stos drewna.Rozpali³a wiel­kie ognisko,rozgarnê³a je, wydoby³a p³on¹ce wêgle.Gdy po po­³udniu odwróci³a siê od ognia,zobaczy³a, ¿e Kerrick otworzy³ oczy i porusza ustami próbuj¹c bezskutecznie coœpowiedzieæ.Dotknê³a wargami jego ust, potem po³o¿y³a na nich palec, jakbyucisza³a dziecko.- Pos³uchaj mnie.¯yjesz - i Ortnar te¿.Znalaz³am ciê na czas.Wszystko bêdziedobrze.Mamy tu jedzenie i wodê, musisz siê napiæ.Znów go podpar³a, wypi³ ³yk wody, zakaszla³, gdy zwil¿y³a mu suche gard³o.Armun po³o¿y³a go, lecz nadal obejmowa³a mocno, szepcz¹c do ucha:- Z³o¿y³am sobie œlub.Przysiêg³am, ¿e nigdy ju¿ nie pozwolê, byœ mnie opuœci³.Gdzie pójdziesz, tam i ja.lak musi byæ.- Tak.musi byæ - powtórzy³ z trudem.Zamkn¹³ oczy i zasn¹³.By³ na krawêdziœmierci, powrót stamt¹d jest najtrudniejszy.Ortnar poruszy³ siê i jêkn¹³,Armun da³a wody i jemu.Gdy wrócili Paramutanie, by³o ju¿ niemal ciemno.Przybyli z krzykami.- Patrz, jaki drobiazg przynios³em - zawo³a³ Kalaleq wchodz¹c do jaskini zwielk¹ ryb¹ pokryt¹ p³ytkami, w jej pysku lœni³y zêby.-To doda im si³.Terazmusz¹ coœ zjeœæ.- S¹ jeszcze nieprzytomni.- Za d³ugo, to niedobrze.Potrzebuj¹ teraz miêsa.Poka¿ê ci, jak ich nakarmiæ.Dwaj wioœlarze podnieœli Ortnara, podtrzymali w pozycji siedz¹­cej, a Kalaleq³agodnie poruszy³ g³ow¹ ³owcy, szczypa³ go w policzki, szepta³ mu do ucha,potem g³oœno klaska³ w d³onie.Wszyscy krzy­czeli zachêcaj¹co, gdy Ortnarrozchyli³ lekko oczy i jêkn¹³.Teraz otworzyli mu usta, a Kalaleq odrywa³ p³atyryby i wyciska³ z nich sok do gard³a ³owcy.Ten prychn¹³ œlin¹, kaszln¹³, leczpo³kn¹³, co wywo³a³o ogóln¹ aprobatê.Gdy Ortnar odzyska³ przytomnoœæ, za­czêlimu wk³adaæ miêdzy wargi kawa³ki surowego miêsa, zachêcaj¹c do ¿ucia ich ipo³ykania.- Powiedz mu w swym jêzyku Erqigdlit, ¿e musi jeœæ.¯uj, ¿uj to wszystko.Kerricka nakarmi³a sama, nie dopuszcza³a do niego nikogo, pró­bowa³a dodaæ musi³y, przyciskaj¹c go mocno do swych piersi.Minê³y dwa dni nim Ortnar móg³ ruszyæ w drogê.Przygryz³ wargi a¿ do krwi, gdywycinali mu ze stóp dalsze kawa³ki odmro¿one­go cia³a.- Przynajmniej ¿yjemy - powiedzia³ mu Kerrick, gdy by³o ju¿ po wszystkim.- Ja niezupe³nie - dysza³ Ortnar, na twarz wyst¹pi³y mu wielkie krople potu.-ZnaleŸliœmy ich - czy raczej oni nas - to najwa¿­niejsze.Kerrick musia³ opieraæ siê na Armun, gdy szli do ³odzi.Ort­nara zanieœli nanoszach z ga³êzi.Cierpia³ zbyt mocno, by zwracaæ uwagê na otoczenie, leczKerrick, wchodz¹c do ³odzi, przyjrza³ siê jej uwa¿nie i z podziwem.- Zrobiona ze skór, lekka i mocna.A wios³a! Paramutanie bu­duj¹ równie dobrzejak Sasku.- Niektóre rzeczy robi¹ nawet lepiej - powiedzia³a Armun, rada, i¿ czuje siêlepiej i wszystko go interesuje.- Spójrz na to - czy wiesz, co to jest?Poda³a mu d³ug¹, rzeŸbion¹ koœæ, któr¹ obraca³ w d³oniach.- Zrobiono to z wielkiej bestii, nie wiem dok³adnie jakiej.Zo­sta³a te¿wydr¹¿ona - ale co to jest? - Potrz¹sn¹³ zwisaj¹c¹ skórzan¹ rurk¹, przy³o¿y³oko do otworu w górnej czêœci koœci, poci¹gn¹³ za wêze³ i stwierdzi³, ¿e wœrodku porusza siê okr¹g³y kij gruboœci strza³y.- Piêknie zrobione, towszystko, co mogê powiedzieæ.Armun uœmiechnê³a siê, rozszczepiona warga ukaza³a równe zêby, gdy zanurzy³akoniec rury w wodzie faluj¹cej u jej stóp.Kiedy poci¹gnê³a za wêze³, rozleg³siê odg³os ssania, a po drugim poci¹­gniêciu z górnego otworu trysn¹³ za burtêcienki strumyk wody.Kerrick przygl¹da³ siê zaskoczony, a¿ ³owcy zaczêli siêœmiaæ z jego zdziwienia.Wzi¹³ urz¹dzenie znowu do rêki.- Przypomina to trochê rzeczy hodowane przez Yilanè, zosta³o jednak zrobione, anie wyros³o.Podoba mi siê to.Przypatrywa³ siê przyrz¹dowi z podziwem, ogl¹da³rzeŸbê ukazuj¹c¹ rybê, wypluwa­j¹c¹ wielki potok wody.W paukarutach zgotowano ju¿ triumfalne powitanie.Kobiety ci­snê³y siê wokó³,piszcza³y i œmia³y siê, spiera³y o prawo niesienia no­szy z jasnow³osymolbrzymem.Ortnar rozgl¹da³ siê ze zdumieniem, gdy przepycha³y siê, by dotkn¹æjego w³osów, warcz¹c jednoczeœnie na siebie w dziwnym jêzyku.Arnweheet patrzy³ zdziwiony na swego ojca, s³abo pamiêta³ ju¿ ³owców Tanu.Kerrick ukl¹k³ w œniegu, by przyjrzeæ mu siê bli¿ej, mocno zaciekawione dzieckoma³o przypomina³o niemowlê, które zostawi³.- Jesteœ Arnwheet - powiedzia³, a ch³opiec przytakn¹³ powa¿nie, cofn¹³ siêjednak, gdy Kerrick wyci¹gn¹³ d³oñ, by go dotkn¹æ.- To twój ojciec - powiedzia³a Armun - nie mo¿esz siê go baæ.Dziecko jednaktrzyma³o siê kurczowo jej nogi, przestraszone nie­zwyk³oœci¹ spotkania.Kerrick wsta³, s³owo - ojciec - pobudzi³o dawno pogrzebane wspomnienia.Siêgn¹³w g³¹b futra i znalaz³ dwa no¿e zwisaj¹ce mu na szyi, chwyci³ i zerwa³mniejszy.Gdy znowu ukl¹k³, dziecko siê nie odsunê³o.Kerrick wyci¹gn¹³ jasneostrze z metalu, zab³ys³o w s³oñcu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •