[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bêdê czuwa³ razemz moimi domownikami przez ca³¹ noc, ale wy lepiej przeœpijcie siê, pókimo¿ecie.- O œwicie w ka¿dym razie musisz nas zbudziæ – rzek³ Frodo.– Trzeba nam ruszyæjak najwczeœniej.Prosimy o œniadanie na pó³ do siódmej.- S³ucham pana.Przypilnujê wszystkiego! – odpar³ gospodarz.– Dobranoc, panieBaggins.to jest Underhill, chcia³em powiedzieæ.Dobranoc.Ale, ale! Gdzie¿to pañski przyjaciel, pan Brandybuck?- Nie wiem – powiedzia³ Frodo, tkniêty nagle niepokojem.Zapomnieli oMeriadoku, a tymczasem noc zapad³a g³êboka.– Obawiam siê, ¿e nie ma go w domu.Wspomnia³ coœ, ¿e pójdzie zaczerpn¹æ œwie¿ego powietrza.- No, widzê, ¿e wam naprawdê przyda siê opieka! Zachowujecie siê jak namajówce! – rzek³ Butterbur.– Muszê co prêdzej zaryglowaæ ju¿ teraz drzwi, alezarz¹dzê, ¿eby pana Brandybucka wpuszczono, gdyby wróci³.Poœlê zreszt¹ Noba,niech go poszuka.Dobranoc! – I pan Butterbur wyniós³ siê w koñcu rzuciwszyjeszcze raz podejrzliwe spojrzenie na Stra¿nika i pokrêciwszy g³ow¹.S³yszelijego oddalaj¹ce siê kroki w korytarzu.- No, jak¿e? – spyta³ Obie¿yœwiat.– Kiedy otworzysz ten list?Frodo uwa¿nie zbada³ pieczêæ, nim j¹ prze³ama³.Nie ulega³o w¹tpliwoœci, ¿elist by³ od Gandalfa.Wewn¹trz, energicznym, lecz zarazem piêknym charakteremCzarodzieja wypisane by³y nastêpuj¹ce s³owa:„POD ROZBRYKANYM KUCYKIEM”BREEDzieñ letniego przesileniaRok wg Kalendarza Shire’u 1418Kochany Frodo!Z³e wieœci mnie tu dosiêg³y.Muszê natychmiast ruszaæ w podró¿.Radzê ciopuœciæ Shire co prêdzej, najpóŸniej do koñca lipca.Wrócê jak zdo³amnajspieszniej i dogoniê ciê, gdybyœ przedtem wyjecha³.Je¿eli ci droga wypadnieprzez Bree, zostaw mi tutaj wiadomoœæ.Gospodarzowi – Butterburowi – mo¿eszufaæ.Zapewne spotkasz na goœciñcu mojego przyjaciela: chudy, ciemnow³osy,wysoki cz³owiek, a zw¹ go Obie¿yœwiatem.Zna on nasze sprawy i chce ci pomóc.Pod¹¿aj do Rivendell.Mam nadziejê, ¿e siê tam zobaczymy.Gdybym siê niezjawi³, s³uchaj rad Elronda.Twój oddany, choæ w wielkim poœpiechuGandalf.P.S.Pod ¿adnym pozorem nie u¿yj Go po raz wtóry! Nie podró¿uj nocami.P.P.S.Upewnij siê, czy to naprawdê Obie¿yœwiat.Na goœciñcach w³Ã³cz¹ siê ró¿nepodejrzane typy.Prawdziwe imiê Obie¿yœwiata jest Aragorn.Nie ka¿de z³oto jasno b³yszczy,Nie ka¿dy b³¹dzi, kto wêdruje,Nie ka¿d¹ si³ê staroœæ zniszczy.Korzeni w g³êbi lód nie skuje,Z popio³Ã³w strzel¹ znów ogniska,I mrok rozœwietl¹ b³yskawice.Z³amany miecz sw¹ moc odzyska,Król tu³acz wróci na stolicê.P.P.P.S.Liczê, ¿e Butterbur wyœle ten list bez zw³oki.To zacny cz³owiek, alew jego pamiêci jak w rupieciarni: najpilniej potrzebne rzeczy zawsze s¹ nadnie.Gdyby przegapi³ tê sprawê, upiekê go ¿ywcem.Szczêœliwej drogi!Frodo najpierw sam przeczyta³ list po cichu, z kolei poda³ go Samowi iPippinowi.- Stary Butterbur rzeczywiœcie narobi³ zamieszania! - rzek³.- Zas³u¿y³ naro¿en.Gdybym ten list dosta³ w porê, ju¿ byœmy pewnie dziœ siedzielibezpiecznie w Rivendell.Ale co siê mog³o przytrafiæ Gandalfowi? Pisze tak,jakby rusza³ na spotkanie wielkiego niebezpieczeñstwa.- Spotyka siê z wielkim niebezpieczeñstwem stale ju¿ od lat - powiedzia³Obie¿yœwiat.Frodo obróci³ ku niemu wzrok i zamyœli³ siê nad drugim dopiskiem listu.- Dlaczegoœ mi od razu nie powiedzia³, ¿e jesteœ przyjacielem Gandalfa? -spyta³.- Nie tracilibyœmy pró¿no czasu.- Tak s¹dzisz? A czy któryœ z was uwierzy³by mi przedtem? - odpar³ Stra¿nik.-Nic nie wiedzia³em o tym liœcie.Myœla³em tylko, ¿e muszê was sk³oniæ, byœciemi zaufali na s³owo, bo inaczej nie bêdê móg³ wam pomóc.Nie chcia³em te¿ odpocz¹tku mówiæ wam ca³ej prawdy o sobie.Najpierw musia³em was dobrze wybadaæ iupewniæ siê, z kim mam do czynienia.Nieprzyjaciel nieraz ju¿ zastawia³ na mniepu³apki.Ale gotów by³em wyznaæ wam wszystko, gdy ju¿ pozbêdê siê w³asnychw¹tpliwoœci.Co prawda - doda³ z nieco wymuszonym œmiechem - spodziewa³em siê,¿e mi uwierzycie na s³owo.Cz³owiek œcigany czuje siê czêsto tak zmêczonynieufnoœci¹, ¿e têskni za przyjaŸni¹.No, ale moja powierzchownoœæ przemawiaprzeciw mnie.- To prawda.przynajmniej w pierwszej chwili - zaœmia³ siê Pippin, któremu poprzeczytaniu listu Gandalfa kamieñ spad³ z serca.- Ale pozory myl¹, jakpowiadaj¹ w Shire.Zreszt¹ my sami bêdziemy wkrótce do ciebie podobni, jakspêdzimy kilka dni w rowach i pod ¿ywop³otami.- Kilka dni ani kilka tygodni, ani nawet kilka lat wêdrówki po pustkowiach niewystarczy, ¿eby siê upodobniæ do Obie¿yœwiata - odpar³.- Wczeœniej byœcieducha wyzionêli, chyba ¿e ulepiono was z twardszej gliny, ni¿ siê na okowydaje.Pippin skapitulowa³, lecz Sam, nieprzejednany w dalszym ci¹gu, zerka³ na obcegopodejrzliwie.- Sk¹d mo¿emy mieæ pewnoœæ, ¿e to o tobie mowa w liœcie Gandalfa? - spyta³.-Tyœ o Gandalfie nie pisn¹³ s³owa, póki nie przeczytaliœmy listu.Kto wie, czynie grasz komedii i nie jesteœ szpiegiem, który chce nas wywieœæ w pole.Mo¿eœsprz¹tn¹³ prawdziwego Obie¿yœwiata i przebra³ siê w jego strój? Co mi na toodpowiesz?- ¯e zuch z ciebie, Samie Gamgee - rzek³ Obie¿yœwiat - ale nic wiêcej nie mogêci odpowiedzieæ, niestety.Gdybym zabi³ prawdziwego Obie¿yœwiata, mog³emprzecie¿ zabiæ was tak¿e.I by³bym to zrobi³ nie gadaj¹c tak wiele.Gdybymchcia³ zrabowaæ Pierœcieñ, móg³bym was jeszcze w tej chwili pozabijaæ.Wsta³ i nagle jakby urós³: w oczach zapali³ mu siê b³ysk przenikliwy i w³adczy.Odrzuci³ p³aszcz i rêkê po³o¿y³ na g³owicy miecza, który mia³ u boku ukryty podfa³dami.Hobbici nie œmieli bodaj drgn¹æ.Sam otworzy³ usta i patrzy³ naObie¿yœwiata os³upia³y.- Ale na szczêœcie jestem prawdziwym Obie¿yœwiatem - powiedzia³ tamten,rozjaœniaj¹c nagle twarz uœmiechem.- Nazywam siê Aragorn, syn Arathorna, ibêdê was broni³, choæby za cenê ¿ycia.D³ugo trwa³o milczenie.Wreszcie Frodo odezwa³ siê niepewnie:- Uwierzy³em, ¿e jesteœ mi przyjacielem, zanim dosta³em ten list - powiedzia³ -a w ka¿dym razie chcia³em w to wierzyæ.Kilka razy w ci¹gu tego wieczoraprzerazi³eœ mnie, lecz nigdy tak, jak przera¿aj¹ s³udzy Nieprzyjaciela.o ilemi wiadomo.S¹dzê, ¿e jego szpieg wygl¹da³by.no, wygl¹da³by piêkniej zpozoru, ale czu³oby siê w nim szpetotê.Nie wiem, czy dobrze to wyrazi³em.- Rozumiem! - zaœmia³ siê Obie¿yœwiat.- Ja wygl¹dam szpetnie, a czuje siê wemnie piêkno! Czy tak? Nie ka¿de z³oto jasno b³yszczy, nie ka¿dy b³¹dzi, ktowêdruje.- A wiêc to o tobie mówi ten wiersz? - spyta³ Frodo.- Nie mog³em zgadn¹æ, doczego siê te s³owa odnosz¹.Ale sk¹d wiesz, ¿e Gandalf je umieœci³ w swoimliœcie, skoro go nie czyta³eœ?- Nie wiedzia³em tego - odpar³ Obie¿yœwiat.- Nazywam siê Aragorn, a ten wierszzwi¹zany jest z moim imieniem.- Doby³ miecza i zobaczyli ostrze z³amaneponi¿ej rêkojeœci.- Widzisz, Samie, nie na wiele zda siê ten miecz.Zbli¿a siêjednak dzieñ, kiedy zostanie przekuty na nowo.Sam nic nie odpowiedzia³.- A teraz - ci¹gn¹³ Obie¿yœwiat - jeœli Sam siê nie sprzeciwi, zakoñczmy na tymsprawê.Bêdê waszym przewodnikiem.Czeka nas jutro ciê¿ka droga.Je¿eli nawetuda nam siê opuœciæ Bree bez przeszkód, w¹tpiê, czy wymkniemy siêniepostrze¿enie.Postaram siê wszak¿e zatrzeæ trop jak najprêdzej.Znam parêœcie¿ek oprócz g³Ã³wnej drogi.A jak tylko zmylimy poœcig, skierujemy siê naWichrowy Czub.- Wichrowy Czub? - powtórzy³ Sam.- Co to takiego?- Wzgórze na pó³noc od goœciñca, w po³owie mniej wiêcej drogi st¹d doRivendell.Widok z niego jest bardzo rozleg³y, bêdziemy mogli rozejrzeæ siêdoko³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]