[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takzuchwa³a herezja budzi natychmiastowy sprzeciw: wiemy przecie¿, jak wygl¹daj¹obiekty „sztuczne”, produkowane przez Rozum, zajmuj¹cy siê instrumentalnymirobotami! Gdzie¿ pojazdy, gdzie molochy maszynowe, gdzie - jednym s³owem -tytaniczne technologie istot, co maj¹ nas otaczaæ i stanowiæ gwiaŸdzisteniebiosa? Lecz to jest b³¹d wywo³any inercj¹ myœli, gdy¿ technikinstrumentalnych potrzebuje tylko - powiada Acheropoulos - cywilizacja tkwi¹caw embrionalnej fazie - jak ziemska.Cywilizacja miliardoletnia nie u¿ywa¿adnych.Jej narzêdziem jest to, co my nazywamy Prawem Natury.Sama Fizykastanowi „maszynê” takich cywilizacji! I to nie „gotow¹ maszynê”: nicpodobnego.„Maszyna” ta (oczywiœcie z maszynami mechanicznymi nie ma ona nicwspólnego) powstaje od miliardów lat i jej budowa, choæ wielce zaawansowana,jeszcze siê nie zakoñczy³a! Zuchwalstwo tego bluŸnierstwa, jego potwornierebeliancki smak, wytr¹ca wprost ksi¹¿kê Acheropoulosa z rêki czytaj¹cego - takby³o na pewno z niejednym.A to przecie¿ tylko pierwszy krok na drodzedalszych odstêpstw autora, najwiêkszego herezjarchy w dziejach nauki.Acheropoulos likwiduje ró¿nicê miedzy „naturalnym” (wytworem Przyrody) i„sztucznym” (wytworem techniki), id¹c tak daleko, ¿e znosi ró¿nicê bezwzglêdn¹pomiêdzy Prawem Stanowionym (jurydycznym) a Prawem Natury.Neguje s¹d, jakobypodzia³ dowolnych obiektów na sztuczne i naturalne z pochodzenia by³obiektywn¹ w³asnoœci¹ œwiata.Uwa¿a ten s¹d za podstawow¹ aberracjê myœli,wywo³an¹ efektem, jaki zwie „zamkniêciem pojêciowego horyzontu”.Cz³owiekpodpatruje przyrodê - powiada - i uczy siê u niej dzia³ania; podgl¹da spadekcia³, pioruny, procesy spalania, Przyroda zawsze jest Nauczycielem, a on -Uczniem; po niejakim czasie poczyna wrêcz imitowaæ procesy w³asnego cia³a.Biologi¹ bierze u niego korepetycje, lecz i wtedy, tak samo, jakjaskiniowiec, nadal uwa¿a Przyrodê za stan graniczny doskona³oœci rozwi¹zañ:mniema, i¿ kiedyœ, kiedyœ, byæ mo¿e prawie doœcignie Naturê w perfekcjidzia³ania, ale to ju¿ bêdzie kres drogi.Dalej iœæ niepodobna, bo to, coistnieje jako atomy, jako s³oñca, jako cia³a zwierz¹t, jego w³asny mózg - tojest w budowie nieprzeœcignione po wiecznoœæ.Naturalne stanowi tedy granicêci¹gu prac, które je „sztucznie” powtarzaj¹ i modyfikuj¹.Oto b³¹dperspektywy, mówi Acheropoulos, czyli „zamkniêcie pojêciowego horyzontu”.Samakoncepcja „doskona³oœci Przyrody” jest z³udzeniem, jak z³udzeniem jest obrazszyn schodz¹cych siê na widnokrêgu.Przyrodê mo¿na zmieniæ we wszystkim,oczywiœcie, dysponuj¹c po temu odpowiedni¹ wiedz¹; mo¿na sterowaæ atomami, apotem mo¿na odmieniaæ i w³asnoœci atomów; lepiej przy tym wcale nie rozwa¿aæ,czy to, co bêdzie „sztucznym” wynikiem takich prac, oka¿e siê „bardziejdoskona³e” od tego, co by³o dot¹d - „naturalne”.Bêdzie to po prostu Inne -pod³ug planu i zamiaru Dzia³aj¹cych Stron; bêdzie o tyle „lepsze”, tj.„doskonalsze”, ¿e ukszta³towane zgodnie z zamys³em Rozumu.Lecz jak¹„absolutn¹ lepszoœæ” mog³aby przejawiaæ kosmiczna materia po jej totalnymzrekonstruowaniu? Mo¿liwe s¹ „rozmaite Natury”, „ró¿ne Kosmosy”, aleurzeczywistniony zosta³ tylko jeden, konkretny wariant, ten, który nas zrodzi³,w którym egzystujemy; to wszystko.Tak zwane „Prawa Natury” s¹ nienaruszalnetylko dla cywilizacji „p³odowej”, jak ziemska.Pod³ug Acheropoulosa drogawiedzie ze szczebla, na którym siê prawa Natury wykrywa, ku szczeblowi, naktórym prawa takie mo¿na ustanawiaæ.To w³aœnie zasz³o - i zachodzi - odmiliardów lat.Obecny Kosmos ju¿ nie jest polem gry si³ ¿ywio³owych,nietkniêtych, œlepo rodz¹cych i niszcz¹cych s³oñca czy ich systemy; nicpodobnego.W Kosmosie nie da siê ju¿ odró¿niaæ tego, co „naturalne”(pierwotne), od tego, co „sztuczne” (przetworzone).Kto dokona³ tych robótkosmogonicznych? Pierwsze pokolenie cywilizacji.W jaki sposób? Tego niewiemy: nasza wiedza jest zbyt znikoma.Sk¹d wiêc i po czym mo¿na poznaæ, ¿etak jest w³aœnie? Gdyby pierwsze cywilizacje - odpowiada Acheropoulos - by³y wswoich poczynaniach od pocz¹tku swobodne, tak jak by³ swobodny Stwórca Kosmosuw wyobra¿eniu religii - to, istotnie, zjawisk przemiany, co zasz³a, nigdy niepotrafilibyœmy rozpoznaæ.Bóg stworzy³ przecie¿ œwiat, za religiami, czystymaktem intencjonalnym, w ca³kowitej wolnoœci; lecz sytuacja Rozumu by³a inna;cywilizacje powsta³y ograniczone w³asnoœciami pierwotnej materii, co jezrodzi³a; te w³asnoœci uwarunkowa³y ich kolejne czyny; po tym, jak siê owecywilizacje zachowuj¹, mo¿na, w upoœrednieniu, rozpoznaæ, jakie by³y startowewarunki Kosmogonii Psychozoicznej.Nie jest to rzecz¹ ³atw¹: albowiem,cokolwiek zasz³o, cywilizacje nie wysz³y nie zmienione z prac transformowaniaWszechœwiata: stanowi¹c jego czêœci, nie mog³y tym samym odmieniaæ go, siebienie tykaj¹c.Acheropoulos pos³uguje siê takim modelem pogl¹dowym: gdy napo¿ywce agarowej osadzimy kolonie bakterii, mo¿na zrazu rozró¿niaæ pomiêdzywyjœciowym („naturalnym”) agarem i tymi koloniami.Z czasem jednak procesy¿yciowe bakterii zmieniaj¹ agarowe œrodowisko, wprowadzaj¹c w nie jednesubstancje, poch³aniaj¹c inne, tak ¿e sk³ad podœcieliska, jego kwasowoœæ, jegokonsystencja ulega przekszta³ceniom.Gdy zaœ wskutek owych przemian - nowymichemizmami obdarzony agar spowoduje powstanie nowych odmian bakterii, doniepoznaki wrêcz przetworzonych wzglêdem rodzicielskich generacji, te noweodmiany nie s¹ niczym innym, jak skutkiem „biochemicznej gry”, co siê toczy³apomiêdzy wszystkimi koloniami naraz - a pod³o¿em.Te póŸne odmiany bakteriinie powsta³yby, gdyby wczeœniejsze nie przemieni³y œrodowiska; wiêc te póŸnes¹ skutkami samej gry.A przytem pojedyncze kolonie wcale nie musz¹ siêbezpoœrednio ze sob¹ kontaktowaæ; wp³ywaj¹ na siebie, lecz tylko poprzezosmozê, dyfuzjê, przesuniêcia równowagi kwasowo-zasadowej w podœcielisku.Jakwidaæ, wstêpnie powstaj¹ca gra ma tendencjê do znikania - bo zastêpuj¹ j¹jakoœciowo nowe, pierwotnie nie istniej¹ce formy rozgrywki.Podstawcie za agar- Prakosmos, a za bakterie - Pracywilizacjê, a otrzymacie uproszczony obrazNowej Kosmogonii.To, co dotychczas powiedzia³em, jest ze stanowiska wiedzy,nagromadzonej historycznie, ca³kowicie ob³êdne.Nic jednak nie mo¿e namwzbroniæ przeprowadzania myœlowych eksperymentów z najdowolniejszymiza³o¿eniami, byle by³y one logicznie niesprzeczne.Kiedy wiêc przystajemy naobraz Kosmosu-Gry, powstaje szereg pytañ, na które trzeba udzieliæniesprzecznych odpowiedzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]