[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chocia¿ przypisywa³em maszynowym uk³adom przysz³oœci szansêartykulacji lingwistycznej, a zatem umiejêtnoœæ prowadzenia rozmów zcz³owiekiem w granicach kontyngentowych okreœlonego tematu, to nie zrówna³bymich wspó³czeœnie z wymown¹ swobod¹ niewykwalifikowanego robotnika fizycznegolub kucharki.Raczej przemilczany by³ niebagatelny przecie¿ k³opot, polegaj¹cyna tym, ¿e zdolnoœæ odró¿nienia w rozmowie zrêcznie zaprogramowanego komputeraod cz³owieka w bardzo wielkim, a zarazem bardzo ró¿nym stopniu zale¿y odludzkiego partnera, to znaczy od jego intelektualnego wyposa¿enia.Dowiedzieliœmy siê miêdzy innymi z prac Weizenbauma, ¿e na jegopseudopsychologiczny program Eliza dawa³y siê nabraæ nawet te osoby, którewiedzia³y, ¿e ¿aden cz³owiek, czyli ¿aden umys³ za wyg³aszaj¹cym pytania iodpowiedzi nie stoi.Wywo³ane psychologicznie antropomorfizuj¹c¹ projekcj¹z³udzenie doprowadzi³o wszak do tego, ¿e sekretarka, której program Eliza zada³pytanie w jej rozumieniu intymne, prosi³a, a¿eby profesor pozostawi³ j¹ sam nasam z maszyn¹, która rozumia³a akurat tyle, ile rozumieæ mo¿e œciana odbijaj¹catenisowe uderzenia gracza.Jesteœmy tedy zmuszeni uznaæ problem sztucznejinteligencji za dychotomiczny, poniewa¿ zachodzi przy potykaniu siê dwóchuk³adów: cz³owieka, który w naszym za³o¿eniu rozumie, co robi lub mówi, imaszyny, która w bardzo ró¿norodnie ustopniowanej doskona³oœci bêdzie partnerasymulowaæ.Obawiam siê, ¿e symulacja mo¿e okazaæ siê zarazem bezœwiadoma iudaj¹ca œwiadomoœæ znakomicie.Ta trudnoœæ nie zosta³a jeszcze doœcigniêta,tote¿ dzisiaj stanowi ona gordyjski wêze³, którego rozpl¹tywaniem lubrozciêciem bêdzie siê musia³a zaj¹æ dopiero przysz³oœæ.Inteligencja – przypadek czy koniecznoœæW rozmowie z m³odymi filozofami niemieckimi pozwoli³em sobie zadaæ trochêretoryczne pytanie, czy inteligencja mo¿e byæ uznana za istotny warunekprze¿ywalnoœci gatunku.Odpowiedzia³em sobie sam, konstatuj¹c, ¿ewielomilionowa ró¿norodnoœæ gatunków ¿ywych na Ziemi powsta³a i spoczywa nadok³adnie nam nie znanej, wielomilionowej ró¿norodnoœci gatunków bakteryjnych.Powsta³a, poniewa¿ cyjanobakterie, fotosyntetyzuj¹ce algi, a tak¿e zapewneliczne inne prokarionty radykalnie odmieni³y atmosferê ledwo ostyg³ej ioskorupia³ej Ziemi, dziêki czemu wylêg³e w wodach oceanów ¿ycie mog³orozpocz¹æ, w bifurkacji na roœliny i zwierzêta, inwazjê kontynentów.Bakterie,powiedzia³em, s¹ jedynymi ustrojami zdolnymi przetrwaæ najwiêksze geo– ikosmopochodne kataklizmy, chyba z wyj¹tkiem ca³kowitego spopielenia naszegoglobu wskutek obrócenia siê S³oñca w czerwonego olbrzyma, który siêgnierozmiarami poza orbitê Ziemi, a mo¿e i Marsa.Nie neguj¹c zatem aktywnejsprawnoœci ludzkiej inteligencji; zarazem nie mo¿na jej przypisywaæwykraczaj¹cej ponad pañstwo wszystkich zwierz¹t potencji prze¿ywania.Gatunki,które w przesz³oœci prze¿ywa³y setki milionów lat i przetrwa³y do dziœ, jak naprzyk³ad owady, odznacza³y siê zmiennoœci¹, która na przyk³ad pozwoli³adinozaurom doczekaæ naszych czasów dziêki przeistoczeniu w ptaki.Czo³Ã³wka naszych, to znaczy ziemskich, ewolucjonistów coraz jawniej sk³ania siêku przeœwiadczeniu, ¿e ewolucyjne sprawnoœci gatunkotwórcze, przy ca³ej ichzdumiewaj¹cej umiejêtnoœci kszta³towania i modelowania ¿ywych ustrojów tak, ¿ena bardzo szerokim froncie funkcjonalnym wci¹¿ przewy¿szaj¹ nasze mo¿liwoœcitechniczne, nie s¹ przecie¿ wyrazem postêpu.Tym samym wiele z tego, czego nasuczono w XX wieku, a wiêc progresywnoœæ etapów rozwojowych, jakoby dowodz¹caustopniowania, wiod¹cego od przedkrêgowców, poprzez ryby, p³azy, gady, dossaków, których ukoronowaniem mia³y siê okazaæ Naczelne (Primates), okazuje siêpozornie porz¹dkuj¹cym ewolucjê naszym z³udzeniem, które obecnie jestzastêpowane przez zgodê na faktyczn¹ ró¿norodnoœæ, nie tyle drzewaLinneuszowego, ile g¹szczu ¿ycia.Takiej deklasyfikacji przebiegu ewolucjidokonuje amerykañski ewolucjonista Stephen Jay Gould, znany jako specjalista odœlimaków, których gatunkowo–rodzinna rozmaitoœæ da³a mu bodaj pierwszy asumptdo rewizji pogl¹dów na progresywnoœæ, jakoby trwale obecn¹ w ewolucji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]