[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chwileczkê, jeœli mo¿na.- wtr¹ci³siê Pinkus, spogl¹daj¹c na skruszonego Jastrzêbia.- Myœlê, i¿ nadesz³aodpowiednia pora, bym siêgn¹³ do doœæ rozleg³ych zasobów mojej prawniczejwiedzy i wydoby³ z nich konkretny, choæ mo¿e niezbyt czêsto stosowany paragraf.Dokonane bez specjalnego zezwolenia wtargniecie do tajnych archiwów pañstwowychjest zagro¿one kar¹; do trzydziestu lat pozbawienia wolnoœci.132- Naprawdê? - zapyta³ genera³, wpatruj¹c siê z uwag¹ w wyk³adzinê, jakbypragn¹³ odkryæ na niej jakiœ ukryty wzór.- - Naprawdê.A poniewa¿ widzê, ¿e tainformacja nie wywar³a na panu ¿adnego wra¿enia, mogê z ulg¹ za³o¿yæ, i¿ pañskianonimowy wspó³pracownik uzyska³ w legalny sposób dostêp do dokumentów, którezechcia³ mi pan przedstawiæ.- Nieprawda! - wrzasn¹³ Sam.- On je ukrad³! Taksamo jak wtedy w G-2! Ta nêdzna karykatura cz³owieka, ta najwiêksza pomy³kawojskowoœci, ten król z³odziejaszków znowu to zrobi³! Wiem, ¿e tak jest, bo goznam! Znam to ukradkowe spojrzenie paskudnego ch³opczyka, który zla³ siê w³Ã³¿ko, ale wmawia wszystkim doko³a, ¿e to deszcz pada³ pod ko³dr¹.On tozrobi³! - Ocena dokonywana w stanie bia³ej gor¹czki najczêœciej mija siê zprawd¹.Samuelu - zauwa¿y³ Pinkus, krêc¹c sceptycznie g³ow¹.- Ocena dokonywanapo d³ugotrwa³ej, obiektywnej obserwacji najczêœciej jest stuprocentowo s³uszna- odpar³ Devereaux.- Jeœli ciastka s¹ polewane lukrem, a ty przy³apieszsukinsyna na tym, jak oblizuje sobie palce, to mo¿esz byæ pewien, ¿e maszprzestêpcê.Poza tym wydaje mi siê, ¿e s¹dy w tym kraju wiedz¹, co to znaczyrecydywa.- Có¿, generale - mrukn¹³ Aaron, spogl¹daj¹c na Hawkinsa ponadzsuniêtymi na czubek nosa okularami.- Oskar¿enie poruszy³o istotn¹ kwestiê,czyni¹c aluzjê do pañskich dawnych dokonañ, które pan wczeœniej osobiœciepotwierdzi³, przyznaj¹c siê do kradzie¿y tajnych akt wydzia³u G-2.Byæ mo¿e wgrê wchodz¹ tu jakieœ wrodzone sk³onnoœci, ale obawiam siê, ¿e by³oby bardzotrudno to udowodniæ.- Komendancie Pinkus, od tego prawniczego wodolejstwazupe³nie zakrêci³o mi siê w g³owie.Jeœli mam byæ szczery, to nie rozumiempo³owy tego, co.- K³amca! - przerwa³ mu Sam, po czym zacz¹³ wykrzykiwaæ jakdziecko przedrzeŸniaj¹ce rówieœnika: - Pada pod ko³dr¹, pada pod ko³dr¹, padapod ko³dr¹!.- Zamilcz, Samuelu! - skarci³ go znakomity bostoñski adwokat.-Myœlê, ¿e mo¿emy w bardzo prosty sposób uproœciæ procedurê, generale - zwróci³siê ponownie do Jastrzêbia.- Kieruj¹c siê zawodowa uprzejmoœci¹ nie pyta³em dotej pory o nazwisko pañskiego niezwykle uzdolnionego wspó³pracownika, obawiamsiê jednak, ¿e teraz bêdê musia³ to uczyniæ.Gdyby pojawi³ siê przed133s¹dem, móg³by odeprzeæ zarzuty mojego m³odego przyjaciela i wyjaœniæ ca³¹kwestiê.- Nie wydaje mi siê w³aœciwe, proszê pana - odpar³ Hawkins zniewzruszon¹ min¹ - aby jeden oficer ¿¹da³ od drugiego z³amania danego s³owa, wtym wypadku odnosz¹cego siê do dochowania tajemnicy.Takie postêpowanie mog³obyewentualnie zdarzyæ siê wœród osób ni¿szych rang¹, osób, które nie ceni¹ sobietak wysoko honoru, a ich krêgos³upy moralne s¹ wykonane z materia³u nie taktwardego jak stal.- Ale¿, generale, czy ktoœ poniós³by z tego powodujak¹kolwiek szkodê? Przecie¿ ten znakomity pozew nie by³ jeszcze rozpatrywanyprzed ¿adnym s¹dem.- Aaron rozeœmia³ siê cicho.- Gdyby by³, z pewnoœci¹wszyscy byœmy o tym s³yszeli, gdy¿ ca³y nasz system prawny, a tak¿e DepartamentObrony, ogarnê³oby kolosalne zamieszanie.Sam pan widzi, generale Hawkins, ¿eujawniaj¹c nazwisko tego geniusza nic pan nie straci, choæ z pewnoœci¹ tak¿enie zyska.- Nagle dobroduszny uœmiech znikn¹³ z twarzy Pinkusa, a jegomiejsce zaj¹³ grymas przera¿enia.- Dobry Abrahamie, b³agam, nie opuszczajmnie.- wyszepta³, wpatruj¹c siê w pozbawion¹ jakichkolwiek uczuæ twarzMacKenziego Hawkinsa.- Ten pozew ju¿ zosta³ z³o¿ony, prawda? - Mo¿napowiedzieæ, ¿e znalaz³ siê tam, gdzie mia³ dotrzeæ.- Ale chyba nie w ¿adnyms¹dzie?- Obawiam siê, komendancie, ¿e w pañskim rozumowaniuznajduje siê pewna luka.- A wiêc jednak?.- Niektórzy twierdz¹, ¿e tak.- Przecie¿ prasa i telewizja nie zaj¹knê³y siê na ten temat ani s³owem, a mo¿emi pan wierzyæ, ¿e dziennikarze pchaliby siê jeden przez drugiego, ¿eby nadaætak¹ wiadomoœæ! - Istnieje powód, dla którego tak siê nie sta³o.;- Jaki powód? „- Hyman Goldfarb.- Hyman.co? ?:- Goldfarb.- Brzmi znajomo, ale za nic nie mogê sobie przypomnieæ.- Gra³ kiedyœ wfutbol.Na kilka sekund twarz Aarona Pinkus^f odm³odnia³a o dwa dzieœcia lat.134- Hymie Huragan? ¯ydowski Herkules? Naprawdê go znasz, Mac.To znaczy,generale? - Czy go znam? Osobiœcie wci¹gn¹³em go do roboty.- Naprawdê?.By³ nie tylko najlepszym napastnikiem w historii Ligi, aleprze³ama³ stereotyp.powiedzmy, nadmiernie ostro¿nego mê¿czyzny ¿ydowskiegopochodzenia.Lew Judei, postrach obroñców, wraz z Mosze Dajanem dumaamerykañskich boisk! - By³ te¿ kanciarzem.- Proszê mi tego oszczêdziæ, generale! Zapamiêta³em go jako bohatera i wzór donaœladowania dla nas wszystkich.Nadzwyczaj inteligentny, potê¿ny olbrzym, zktórego byliœmy tacy dumni.Jak to, kanciarzem? - Co prawda nigdy niepostawiono go w stan oskar¿enia, ale istnia³y ku temu konkretne powody.-Oskar¿enia, powody?.O czym pan mówi, do licha?- Du¿o pracuje dla rz¹du - nieoficjalnie, ma siê rozumieæ.Jeœli mam byæ szczery, to ja wprowadzi³em go w tê robotê.Zaczyna³ odwspó³pracy z wojskiem.- Czy by³by pan ³askaw mówiæ do rzeczy, generale?- Kiedyœ pracowaliœmy nad nowym rodzajem amunicji.Sporo œciœle tajnych danychprzedosta³o siê na zewn¹trz, a my nie mogliœmy przy³apaæ drania, który tozrobi³, mimo ¿e zlokalizowaliœmy miejsce przecieku.Wtedy spotka³em Goldfarba,który uruchamia³ firmê konsultingowa specjalizuj¹c¹ siê w sprawachbezpieczeñstwa - wygl¹da³ tak, ¿e gdybym waln¹³ sobie jego podobiznê napodkoszulek i pojecha³ do Japonii, to Godzilla zemdla³aby ze strachu - ipowiedzia³em mu, ¿eby zaj¹³ siê t¹ spraw¹.Nie wdaj¹c siê w szczegó³y, mo¿napowiedzieæ, ¿e on i jego ludzie potrafi¹ dotrzeæ do miejsc, o którychinspektorowi generalnemu nie œni³o siê nawet w najgorszych koszmarach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]