[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pirata poch³onê³a telewizja, gdy¿ dostrzeg³ nagle sens ogl¹danych scen.Czu³siêbezpieczny stoj¹c nieruchomo jako figura.¯aden z jego wyostrzonych zmys³Ã³w nieostrzeg³go, ¿e w ciemnoœci skrada siê cieñ.Nie zd¹¿y³ niczego us³yszeæ.Demonstracja mo¿liwoœci gry zosta³a zakoñczona.Ch³opiec czeka³, program siê³adowa³,jeszcze kilka stukniêæ w klawisze, wybranie opcji.D³onie ukryte w rêkawicach zsynapsoramiczeka³y w napiêciu, lekko dr¿¹c, oparte o brzeg biurka.Jaka bêdzie gra? Czysiê wyœwietli?Ch³opak zacisn¹³ zêby, ostatnie sekundy czekania!Pragn¹³ prze¿yæ przygodê, coœ wielkiego i osza³amiaj¹cego! Nudne ¿ycie mia³oszarykolor i toczy³o siê z monotonn¹ rutyn¹: szko³a, pusty dom, nieobecna matka.Œwiat wydawa³mu siê ciemny i straszny, chcia³ wiêc uciec w inn¹ rzeczywistoœæ, w sztuczn¹realnoœæ, gdziewszystko by³o mo¿liwe.Czego oczekiwa³? Na ekranie w wirtualnej rzeczywistoœci pojawi³a siêklawiatura, zacz¹³wiêc pisaæ: „Poka¿ ca³y œwiat”.Mia³ wielki apetyt i postanowi³ rozpocz¹æ odsyntez.„Cowybieram?” Pojawi³y siê okienka dialogowe zawieraj¹ce tematy.Przebieg³ jewzrokiem iwybra³, teraz klikniêcie i ju¿, odjazd! G³êbie, g³êbie.W trójwymiarowymekranie pojawi³y siêwewnêtrzne przestrzenie, ich dna siê rozwiewa³y i jedna przechodzi³a w drug¹.Wpar³ siê mocniej w fotel, czu³, ¿e wpadnie w szalej¹c¹ œrubê, w wiruj¹cy lej.Szeœciany,olbrzymie, przejrzyste pud³a mieni¹ce siê têcz¹ kolorów, wyp³ynê³y z g³êbi irzuci³y mu siê wtwarz jak wê¿e, rozpryskuj¹c siê przed Ÿrenicami.Gra pokaza³a swe mo¿liwoœci.Enter, teraz.„Informacja!” pomyœla³ ch³opiec.„Nieograniczona iloœæ.I ca³a dla mnie!”Kocha³informatykê i j¹ rozumia³, a teraz pozna inne jej mo¿liwoœci.Poczu³ siêmocniejszy i pewnysiebie.– Wchodzê do gry – powiedzia³ wyraŸnie.– To jest gra interaktywna.– Co to znaczy?– W programie istnieje pewna liczba sytuacji.– Jaka?– Du¿a.Coœ innego ma tu znaczenie, fakt, ¿e ty mo¿esz wp³ywaæ na sytuacje irozwi¹zywaæ je wed³ug w³asnej woli.– Rozwój wydarzeñ zale¿y ode mnie?– Tak, o ile grasz sam z programem, ale i on daje ci sporo opcji, mo¿esz wyjœæz sytuacjilub j¹ rozwin¹æ na ró¿ne sposoby, lecz wydarzenie wymusi decyzje.– Ogranicza mnie rozwój wydarzenia?– Ale nie w decyzjach, podejmujesz je samodzielnie! Skutki zale¿¹ od liczbyopcji wprogramie.Rzeczywistoœæ wirtualna symuluje ¿ycie.– Jest niebezpieczna i tajemnicza?– Kieruje siê wewnêtrzn¹ logik¹, ma pewne prawa, nie mo¿esz ich przekroczyæ anizanegowaæ.– Daj przyk³ad.– Nie mogê.Opis werbalny to jak nauka p³ywania na sucho, musisz wejœæ wkonkretn¹sytuacjê.Zaczynasz?Nie odpowiedzia³, trochê siê jednak ba³.– To tylko symulacja, obrazy ze œwiat³a, barw, komputerowa grafika.– Ile razy mogê ¿yæ?– Ile chcesz, sam okreœlasz liczbê.– A je¿eli stracê ju¿ ostatnie?– Wówczas musisz zakoñczyæ grê.– To znaczy, przegrywam.– Jak w ¿yciu.Ale w grze to nie boli.Wk³adasz po prostu nastêpny dysk.– Zacznê ambitnie, chcê mieæ tylko jedno ¿ycie.– Zaczynasz?Milczenie.– Nie chcesz sprawdziæ, nie masz odwagi?– Dobra, dawaj pierwsz¹ sytuacjê, zobaczê, ile jestem wart.– Wybierz temat.– Nno, nie wiem.– Czy masz jakieœ problemy, które chcia³byœ zsymulowaæ?– Czujê siê samotny i wyizolowany, nie mam dziewczyny.– Dam ci.– Czy ona bêdzie istnia³a rzeczywiœcie?– Naciœnij enter!Ch³opiec powiedzia³ sobie wyraŸnie, ¿e bierze udzia³ w grze i wchodzi wsztuczny œwiat,wyraŸnie oddzielony od prawdziwego ¿ycia.– Naciœnij enter!Pirat poczu³ pod plecami skórzane oparcie, a na oczach opaskê.Usi³owa³podnieœæ rêkê, byj¹ zdj¹æ, lecz mia³ na nich kajdanki, wiêc zrezygnowa³.WieŸli go samochodem,jechalibardzo szybko.Nie pad³o ani jedno s³owo, ale domyœla³ siê, w jakim jêzykumog³o zostaæwypowiedziane.Tempo jazdy bardzo go niepokoi³o, nie chcia³ myœleæ o tym, cosiê z nimwkrótce stanie.Jak¹ zginie œmierci¹? Je¿eli ma umrzeæ, niechaj szybko gozabij¹.Ba³ siêtortur, wiedzia³, ¿e w tej dziedzinie odznaczaj¹ siê ogromn¹ pomys³owoœci¹.Usi³owa³ o tymnie myœleæ, ale wyobraŸnia nasuwa³a mu straszne sceny, przypomina³ sobiewszystko, co otym wiedzia³ i przeczyta³.Wschodnie tortury! Czy mo¿e istnieæ coœstraszniejszego?! Bardzopragn¹³ siê dowiedzieæ, dok¹d go wioz¹.Gdyby jakoœ to odgad³, mo¿e istnia³abyszansaocalenia? Zmusi³ siê, by zaprzestaæ myœleæ o czekaj¹cym go bólu, zamkn¹³ oczy,choæ wniczym to nie pomog³o.Nagle us³ysza³ turkot kó³ poci¹gu, odg³os dobiega³ od prawej strony, odgad³wiêc, w jakimwioz¹ go kierunku.Przypomnia³ sobie dzieciêce zabawy, polegaj¹ce naodgadniêciu zzamkniêtymi oczami, w jakich odcinkach czasu poci¹g uderza o spojenia szyn.Potemwystarczy³o wykonaæ w pamiêci kilka obliczeñ.Poci¹g jecha³ powoli.Piratskupi³ siê i mimoszumu silnika samochodu us³ysza³ równomierne burczenie motorów poci¹gu, zna³ ilubi³ tendŸwiêk.Gdy wychodzi³ nocami na samotne spacery, nios³o go w pobli¿e torów, marzy³ opodró¿ach i s³ucha³ cienkiego œpiewu powietrza, têsknego œwistu zbli¿aj¹cegosiê poci¹gu.Zawsze sta³ d³ugo i jego mózg szybko pracowa³, skojarzywszy fakty i wra¿enia,przelicza³,tote¿ teraz zrobi³ to samo.Nie potrzebowa³ wiele czasu, by stwierdziæ, jakipoci¹g, sk¹dnadje¿d¿a, ile ma wagonów i z jak¹ prêdkoœci¹ zbli¿a siê do stacji.Jegonadzwyczajnainteligencja umo¿liwi³a mu wyjœcie poza w³asne cia³o i ogarniêcie sytuacji.Cienki œwist siê wzmóg³.„Teraz!” – nakaza³ w myœli.Poci¹g rozpocz¹³hamowanie.„Wiem, gdzie jestem!” – ucieszy³ siê i mimo ¿e mia³ zas³oniête oczy, widzia³ka¿dy dom iokna wystaw niby têczowe bañki krajobrazów wykonane ze œwiat³a i kolorówgrafikikomputerowej.Nagle tak przyspieszyli, ¿e powietrze chyba wt³oczy³o szyby iwyobraŸniaPirata przesta³a nad¹¿aæ, zgubi³ drogê, wiêc uruchomi³ wszystkie zakresyinteligencji, alepowróci³ strach, wiêc walka z nim zajmowa³a czêœæ umys³u.W tym momencie stukot kó³ dobieg³ od lewej strony.S³ucha³ zdziwiony, mimo topewny,¿e nie ulega z³udzeniu.„Co siê dzieje? Co oni zamierzaj¹?” Pytania skierowa³yjego uwagê naw³aœciwe tory, pokona³ na chwilê strach i wtedy zdo³a³ wy³owiæ uchem cienkiœwist powietrzai jêk stalowych szyn wchodz¹cy w ni¿sze tony.Poci¹g siê oddala³.„Jasne!” –zrozumia³ odrazu.„Zawróciliœmy”.Jechali tak chwilê, próbowa³ odgadn¹æ cel przyspieszania,hamowaniai powrotów.„Przecie¿ mogli od razu mnie zastrzeliæ!” W tej chwili stukot kó³zacz¹³ siêponownie zbli¿aæ, tym razem od prawej strony.Siedzia³ nas³uchuj¹c, a¿ siêprzekona³, ¿e niepope³ni³ pomy³ki.Narastaj¹cy œwist powietrza, upojny œpiew przestrzeni, móg³oznaczaætylko jedno, oddalali siê, samochód zawróci³.Wozili go t¹ sam¹ drog¹, napó³noc i napo³udnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]